Strona główna

Znajdą się chętni na przedszkola?

Znajdą się chętni na przedszkola?

2011-03-15 09:05:27  |  tekst mn, fot.mn

Nie doszło do porozumienia podczas spotkania dyrektorek chojnickich niepublicznych przedszkoli z kilkoma radnymi rady miejskiej. Dyrektorki uważają, że zarządzenie wprowadzone w styczniu tego roku, którego efektem jest obniżenie wysokości dotacji, jest niezgodne z przepisami ustawy o systemie oświaty. Robert Wajlonis, sekretarz urzędu miejskiego, nie doszukał się żadnych sprzeczności. Spotkanie miało na celu przekonać radnych o jednej z racji. Na najbliższej sesji bowiem mają się oni pochylić się nad skargą, jaką na burmistrza napisały dyrektorki.

Przypomnijmy, iż zarządzenie doprowadziło do zmniejszenia, w tym roku, dotacji na jedno dziecko o ponad 70 zł. W ubiegłym roku miasto przekazywało na jedno dziecko w przedszkolu niepublicznym ponad 420 zł. W tym roku ta kwota została zmniejszona do 351 zł. Stało się tak, bowiem burmistrz Chojnic Arseniusz Finster uznał, że wpłaty od rodziców nie są wydatkami bieżącymi przedszkola tylko jego dochodem budżetowym. I właśnie tej interpretacji dotyczy, trwający od stycznia konflikt pomiędzy Finsterem a przedszkolankami.

- W 2009 roku wprowadzono istotne i ważne nowele w systemie oświaty i dotacja przestała być podmiotowa, a stała się dotacją mieszaną – mówił Wajlonis.

Jednak zdaniem Mirosławy Przybylak, dyrektorki przedszkola „Jarzębinka”, zmienił się wówczas tylko sposób kontrolowania tego, jak dotacja jest rozdysponowana, a nie metody jej naliczania.

- W tym roku obcina się nam dotacje o wpłaty od rodziców – mówiła.Nie wiemy czego możemy spodziewać się w przyszłości. Tymczasem burmistrz chwali się poziomem przedszkoli i odsetkiem dzieci do nich uczęszczających, a z drugiej strony podcina gałąź.

Wajlonis ostatecznie zasugerował, że skoro dyrektorki są niezadowolone, to nie ma problemu z tym, aby oddać przedszkola w inne ręce.

- Z pewnością znaleźliby się chętni – zasugerował. - Dzieci też nie brakuje.

Komentarz autora

Sala obrad chojnickiego ratusza podczas spotkania dyrektorek przedszkoli z radnymi rady miejskiej przypominała kort tenisowy. Naprzeciwko siebie stanęli sekretarz urzędu Robert Wajlonis  i dyrektorki placówek. Odbijali  piłeczkę w postaci wysokości dotacji na jednego przedszkolaka. Odniosłam wrażenie, że Wajlonis dostał jednak pewne fory na starcie. Świadczyć mógł o tym jego wyjątkowy, jak na urzędnika, luz i przekonanie o swojej przewadze. Dyrektorki były zdecydowanie bardziej spięte i nerwowo wertowały przygotowane przez siebie dokumenty. Nic dziwnego, to one miały za zadanie przekonać radnych obecnych na meczu, że ich interpretacja tego, co jest wydatkiem bieżącym, a co dochodem budżetu przedszkola, jest słuszna. Tylko czy kibiców interesowało, co mają do powiedzenia? Jednego z pewnością nie. – Mamy własnych prawników, którzy nam wyjaśnili co to są wydatki bieżące i nie musimy bazować na tym co mówią Panie – wołał z trybuny radny Antoni Szlanga.

- Od tej dotacji powinniśmy jeszcze odliczyć koszty zatrudnienia kucharek, bo one stanowią wydatek organów – zaserwował Wajlonis. – Jeszcze to przeanalizujemy.

Dyrektorki próbowały odbić piłeczkę, posługując się przepisami, ustawami, nowelami. Wajlonis jednak zdobył kolejny punkt dla ratusza: – Stoimy na takim, a nie innym stanowisku – zagrał.

Cóż, dyrektorki widziały, że w ataku nie mają zbyt wiele szans. Próbowały więc obrony.

- Nie możemy przerzucać kosztów utrzymania przedszkoli na rodziców – taki był bekhend Mirosławy Wardackiej, dyrektorki przedszkola „Promyczek”. – To niedopuszczalne, aby płacili czterysta czy pięćset złotych miesięcznie za swoje dziecko.

Ten set raczej jednak nie należał  do dyrektorek. Jednak jego wynik poznamy na poniedziałkowej sesji. Wówczas okaże się czy radni za zasadną uznają skargę na burmistrza Arseniusza Finstera. Ten jednak ma asa w rękawie i pewnie nie zawaha się go użyć podczas najbliższego meczu. To wynik kontroli w przedszkolach. Finster zarządził ją, kiedy dyrektorki wyraziły swoje niezadowolenie ze sposobu naliczania dotacji. Zastrzega jednak, że audyt nie był odpowiedzią na ich skargę.

Z ratuszowego kortu Monika Niemczyk

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl