Strona główna

Brunka żąda dymisji Palucha

Brunka żąda dymisji Palucha

2015-06-18 14:03:46  |  Tekst i fot. mz

Wniosek z kontroli komisji rewizyjnej jest następujący – „prezes Paluch nie daje rękojmi zapewnienia zasadniczych zmian w spółce”. Te są potrzebne, bo miejska spółka jest na granicy zapaści finansowej, a ze szczegółowej kontroli z urzędu wynika, że nie ma w niej „ani jednej sfery działalności, która nie byłaby dotknięta zasadniczymi wadami w zakresie zarządzania”. Mariusz Paluch wczoraj wylądował na przysłowiowym dywaniku i w myśl strategii, że najlepszą obroną jest atak, chyba jeszcze bardziej naraził się radnym, próbując podważać rezultaty ich pracy... A zarzuty w stosunku do zarządu potraktował jako osobiste przytyki...

 

- Przykro mi, bo treść raportu nie zostawia na mnie suchej nitki – zaczął prezes Centrum Parku. - Gdybym był przekonany o mojej winie, to sam pierwszy skoczyłbym z balkonu. Mariusz Paluch żalił się na brak zrozumienia jego szybkich i odważnych decyzji w odbiorze społecznym, a także w mediach (tu wymienił Radio Weekend i portal Chojnice24). Sytuację spółki probówał też objaśnić w rozmowie ze specjalistą ds. kontroli wysłanym przez ratusz, który w opinii prezesa stworzył protokół krzywdzący dla niego i całej zaangażowanej w pracę załogi. - Wszystko działo się poza mną – utyskiwał. Zarząd w osobie Mariusza Palucha w ustalonym terminie nie ustosunkował się jednak do wyników kontroli, a uczynił to dopiero w ostatnim dniu kontroli tym razem prowadzonej przez komisję rewizyjną, która pracowała na pokontrolnym raporcie z ratusza. Wyższe zatrudnienie w spółce tłumaczył zwiększonym obłożeniem i przewlekłymi chorobami dwóch pracowników i trzema urlopami macierzyńskimi. Jednak, jak zauważył Andrzej Janiak, kontroler z ratusza, te świadczenia wypłaca przecież ZUS, co nie może być tłumaczeniem wzrostu funduszu prac o ponad 300 tys. zł w odniesieniu do roku poprzedniego. W spółce 1/4 załogi ma kierownicze stanowiska, ale zdaniem prezesa takie nazewnictwo daje prestiż i większe umocowanie w rozmowach z zewnętrzymi podmiotami. Brak regulaminu wynagradzania pracowników tłumaczył tym, że każdy jest indywidualnością i z każdym ustala to w cztery oczy.

Duże zastrzeżenia radnych budzą też inwestycje niepoprzedzone analizami ekonomicznymi, przy pozostawaniu w katastrofalnym stanie urządzeń wentylacyjnych. W tym punkcie prezes na początku odpowiedzi powołał się na swoje studia na kierunku marketing na UMK w Toruniu. Uznał, że nowości i wyprzedzanie kroków na rynku przełożą się na dochody, a inaczej skonsumowałby środki ze sprzedaży nieruchomości na pasywa. Apartament brzozowy na basenie, choć jeszcze nie funkcjonuje, to zdaniem prezesa, powstał przy niewielkim koszcie - 17 tys. zł, a sam pomysł skopiował z Solca Kujawskiego. Jak wyjaśniał zarzut braku programu inwestycyjnego w prowadzonej przez siebie firmie? Dostało się radzie miejskiej za brak czytelnej polityki wsparcia właścicielskiego. Warto przypomnieć, że w zeszłym roku miasto przekazało do spółki dotację w wysokości 1,4 mln zł. Choć w 2014 r. organizacja imprez przez spółkę przyniosła stratę w wysokości ponad 50 tys. zł, to prezes uważa, że samym w sobie korzystnym wynikiem dla spółki jest reklama, promocja i współpraca ze sponsorami. - Nie znam słowa premia – raz chyba była, czy trzynastka. Z całym zaangażowaniem poświęcamy się z załogą organizacji przedsięwzięć, tj. koncerty, kabarety itd. – mówił prezes.

Link do Mp3 (paluch-po-kontroli.mp3)

Na koniec swojej obrony Mariusz Paluch skwitował, że opublikowanie raportu z kontroli będzie dla niego krzywdzące. - Proszę o refleksję. Wytykają mnie palcami na ulicy jako złodzieja, bandytę z jakiegoś układu mafijnego – żalił się.

Mariusz Brunka, który już wcześniej ostro krytykował sposób zarządzania basenem, takie wystąpienie uznał na buńczuczne i pełne pychy. - Jestem gotów otworzyć drzwi na balkon – podchwycił słowa Palucha i poradził mu, że warto było jednak te uwagi przyjąć do refleksji. Są bowiem wynikiem rzetelnej pracy, a nie złośliwości. Zespół radnych, którzy kontrolowali spółkę ustalił, że na radę nadzorczą w 2011 roku nałożono ograniczenia, przez co ta nie mogła w pełni kontrolować posunięć prezesa basenu. Brunka uważa, że wcześniej przyczyniła się do obcięcia zbyt dużych wydatków na reklamę czy poboczne działalności, jak np. radio. - Nałożyli kaganiec, a pan się obraził. Burmistrz zaprzecza jakoby na radę nadzorczą nałożono jakieś ograniczenia, za to audytorka z ratusza odnotowała ze strony tego gremium "niepokojące zjawisko wydawania poleceń".

- Pan może kupił podręcznik marketingu, ale na pewno go nie przeczytał – kpił radny Mariusz Brunka, wykładowca na wyższej uczelni. Wypominając, że jakiej materii nie tknął zespół kontrolny, tam wszędzie były mniejsze i większe nieprawidłowości. A kiedy idzie o koszty, to prezes Paluch zasłania się tajemnicą handlową. - Teraz okazało się, jakie to tajemnice... Odpowiedział też na zarzut w stosunku do rady miejskiej, decydującej o wsparciu dla spółki, zdaniem prezesa zbyt małej. - Ich ostrożność należy traktować z dużym szacunkiem, bo pan pokazuje, że umiałby wydać każde pieniądze – skwitował członek komisji rewizyjnej.

Co dalej? Basen dla takiego miasta jak Chojnice powinien być standardem, tu radni są zgodni. Do tego jest dobra wola, by doposażyć majątek. Tylko w czyje ręce przekazać pieniądze? - Jednogłośnie nie mamy zaufania do pana. Niech pan nie utrudnia właścicielowi ani radzie miejskiej swoim dalszym trwaniem podjęcia tych decyzji – zaapelował Mariusz Brunka.

Link do Mp3 (brunka-kontrola-na-basenie.mp3)

Wystąpienie prezesa musiał także skomentować Antoni Szlanga, zastępca szefa komisji rewizyjnej. W imieniu swoim i kolegów nie życzył sobie, by traktować ich jak „matołków”. Wytknął prezesowi, że nie ustosunkował się do wyników kontroli w terminie. - To nie jest odpowiedź, a dywagacje – stwierdził krótko. Uważa, że w spółce jest duża dowolność w dysponowaniu pieniędzmi publicznymi, czyli wszystkich chojniczan. A konkluzja, jaka padła z ust Szlangi to najwyższa pora, by zastanowić się nad inną formułą zarządzania, nie tylko nad basenem i halą, a całym sportem w Chojnicach, np. w formie jednostki budżetowej.

Link do Mp3 (szlanga-po-kontroli.mp3)

- Czy dysponuje pan zaleceniami rady nadzorczej? Niech pan przeczyta, jakie wydawała – zdenerwował się szef zespołu Edward Gabryś. - Ja do pana nic nie mam. Szanuję pana, ale wykonuję swoje obowiązki.

Marek Bona w kontroli nie uczestniczył, ale po lekturze kilku dokumentów zabrakło mu symulacji opłacalności różnych przedsięwzięć. - To są nasze pieniądze. Co się z nimi dzieje? Ile dokładnie kosztuje basen, hala sportowa i sauny. Mamy prawo do kontroli dotacji – grzmiał radny. Był też wielce zdziwiony schematem organizacyjnym spółki. Prezes Paluch zobowiązał się przygotować odpowiedź na piśmie.

Wreszcie głos zabrał autor protokołu z kontroli, który sam wydawał się zszokowany jego oddźwiękiem. - Kontrolę przeprowadziłem w taki sposób powiedzmy ojcowski, by zwrócić uwagę na pewne rzeczy, które trzeba poprawić – mówił Andrzej Janiak, który podkreślał, że ceni szybkość działania i inicjatywy zarządu, ale co z tego, kiedy nie można się potem doliczyć, co ile kosztowało. - Nikt pana nie osądza, ale efekty muszą być mierzalne – argumentował specjalista ds. kontroli i od razu zwracał uwagę na "żenujące" błędy w księgowości.

Link do Mp3 (janiak-o-kontroli.mp3)

Mariusz Paluch zreflektował się po tych wszystkich wypowiedziach. - Broniłem się, jeżeli ktoś odniósł wrażenie, że atakowałem, to nie chciałem. Podobnie z tym, że ktoś odebrał, że jestem pyszny. W końcu pycha kroczy przed upadkiem.

Choć na prezesa spadły gromy ze strony radnych, to zdaniem Arseniusza Finstera, spotkanie nie wyjaśniło pewnych problemów, które chce jeszcze poruszyć z radą nadzorczą. Nie podziela drugiego z punktów konkluzji k. rewizyjnej o nazbyt szerokiem zaufaniu dla zarządu i uniezależnieniu od bezpośredniej kontroli rady nadzorczej. Włodarz zlecił dalszą, wzmocnioną kontrolę spółki. W piątek w samo południe jednoosobowe zgromadzenie wspólników, czyli burmistrz Arseniusz Finster, musi wybrać co jest ważniejsze - czy dobro finansów publicznych i opinia organów uprawnionych do kontroli czy pozostawienie na stanowisku prezesa z "żenującym" myleniem pojęć księgowych. Jeżeli uzna, że nie ma znaczenia opinia komisji rady miejskiej, to pytanie, jak zagłosują ci sami radni, kiedy prezes, któremu nie dają rękojmi do dalszego działania, przyjdzie "żebrać" o miliony?

 

Protokół z kontroli k. rewizyjnej

Protokół z kontroli A. Janiaka

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl