Strona główna

Rolniczy  protest także w Chojnicach

Rolniczy protest także w Chojnicach

2019-01-31 14:17:33  |  Agata Wiśniewska

Demonstracja odbyła się dzisiaj (31.01) do południa na Starym Rynku i miała pokojowy charakter. Wzięli w niej udział rolnicy z powiatu chojnickiego i nie tylko. W swoich wystąpieniach podkreślali, że od kilkunastu lat mają te same postulaty. Przechodniów częstowali jabłkami zachęcając do robienia świadomych zakupów i wspierania rodzimych producentów.


W Chojnicach rolnicy postawili na łagodną formę protestu. Nie było blokowania ulic tylko wiec w centrum miasta, który godzinowo pokrył się z uroczystościami związanymi z 99. rocznicą powrotu Chojnic do Ojczyzny. W drodze pod pamiątkową tablicę przy protestujących zatrzymali się włodarze, burmistrz Arseniusz Finster i wójt Zbigniew Szczepański. - Byłem z państwem na blokadach 15 lat temu za czasów śp. Andrzeja Leppera. Przez cały czas gmina Chojnice z wami się solidaryzuje. Sam jestem aż 6-cio hektarowym rolnikiem – mówił Szczepański. Wójt przyznał także, że wierzy w dobre intencje ministra Krzysztofa Ardanowskiego, z którym studiował w Bydgoszczy. - Jest to człowiek konkretny, który chce dobra rolników. Od wielu lat prowadzi produkcje trzody chlewnej. Tylko pytanie, na ile pan minister ma przełożenie w obecnym rządzie? Włodarz wspominał, że 15 lat temu cena żyta i trzody była na podobnym poziomie co dzisiaj. Tego samego natomiast nie można powiedzieć o ilości zaangażowanych środków w produkcję.  - Jaka jest dzisiaj zyskowność w gospodarstwach rolnych?  Kto dzisiaj w Polsce mówi o bezpieczeństwie żywnościowym? Czy bezpieczeństwo żywnościowe jest mniej ważne niż bezpieczeństwo energetyczne? - nawiązywał do polityki rządu Szczepański. Rolnikom życzył, aby na Wiejskiej ukochali ich tak samo jak górników.

Strajkujący odczytali swoje postulaty. Prowadzący gospodarstwa rolne chcą jak najszybciej spotkać się z ministrem rolnictwa.  Domagają się wszelkich możliwych działań na forum europejskim w celu wyrównania dopłat obszarowych w Unii. - Nie zgadzamy się na dalsze funkcjonowanie rolnictwa dwóch prędkości – mówił Marcin Cysewski jeden z organizatorów protestu. W jego trakcie Unię Europejską nazwał unią żydowską. - Nie jest w porządku, że do nas wprowadza się mięso byle jakiej jakości, a nasze tuczniki zostają w chlewach i nikt nie chce ich wziąć.



Rolnicy domagali się również: podjęcia przez służby weterynaryjne i sanitarne działań kontrolnych importowanych towarów do Polski, monitoringu  importowanych towarów, zmiany pojęcia gospodarstwa rolnego czy wprowadzenia znakowania  żywności.  - Te wszystkie postulaty są aktualne od lat. Towarzyszyły nam na poprzednich protestach – mówili zgodnie. Na polskiej wsi chcieliby i zmian w postaci energii odnawialnej, czyli biogazowni. Lista  oczekiwań po proteście trafiła na biurko posła PiS Aleksandra Mrówczyńskiego. - To jest właściwy adres, w powiecie, mieście i gminie nam nie pomogą. Postulaty mają trafić za pośrednictwem posła do pana ministra – podsumowali organizatorzy wiecu.

Sami strajkujący próbowali trafić do sumień konsumentów poprzez…  żołądek.   Pani Małgorzata Laskowska wraz z mężem rozdawała jabłka z sadu prowadzonego w okolicach Debrzna. - Chcemy pokazać, że rodzimy towar, produkt jest pełnowartościowy i dobry, że powinniśmy stawiać na polskie produkty. Dzięki temu wspieramy lokalną gospodarkę i producentów – mówiła prowadząca gospodarstwo sadownicze. Częstując owocami wyjaśniała mieszkańcom obserwującym protest, dlaczego rolnicy strajkują.

Protestujący na chojnickim rynku zebrali się o godz. 10.

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl