Strona główna

W Chojnicach kilka godzin czekania, w Człuchowie pomoc od zaraz. Aktualizacja

W Chojnicach kilka godzin czekania, w Człuchowie pomoc od zaraz. Aktualizacja

2018-07-03 11:57:03  |  Agata Wiśniewska

Siedmiolatka ze złamaną ręką nie doczekała się pomocy na chojnickim SOR-rze. - Zbyto nas dwukrotnie w przeciągu czterech godzin, ostatecznie odsyłając do Człuchowa - mówi wzburzony tata dziewczynki.


Do zdarzenia doszło w minioną sobotę (30.06). Tomasz Lemańczyk na chojnickim SOR-ze pojawił się z córką pierwszy raz po godz. 14. Dziewczynka nieszczęśliwie złamała rękę w nadgarstku. Oczekujących na pomoc było sporo. - W rejestracji usłyszeliśmy, że mamy przyjechać za trzy godziny, bo lekarze mają dużo pacjentów i nie mają teraz czasu - opowiada pan Tomek.  Mieszkaniec gminy Chojnice wrócił do domu z córką. Dziewczynka płakała, opuchnięta kończyna bardzo bolała. - Podałem dziecku środki przeciwbólowe i o 17 ponownie pojechaliśmy do chojnickiego szpitala. Od tej samej rejestratorki miał usłyszeć, że lekarze może  przyjmą jego pociechę za 5 godzin. - Poprosiłem wtedy, żeby pani mnie chociaż zarejestrowała, żeby mieć pewność, że tym razem nas przyjmą. W odpowiedzi usłyszałem, że lekarze mają cięższe przypadki i może spróbowałabym w Człuchowie - relacjonuje pan Tomek.

O godzinie 18:30 mężczyzna zajechał z córką do człuchowskiej placówki, o 20 siedmiolatka miała już założony gips. - Praktycznie od zaraz mieliśmy konsultację z lekarzem. Na rentgen musieliśmy poczekać może 10 minut. Trochę dłużej zajęło czekanie na opis zdjęcia, bo tego nie wykonują na miejscu, tylko zdjęcie przesyłają do Poznania. W przeciągu 1,5 godziny udzielono nam kompleksowej pomocy - mówi pan Tomasz. Do chojnickiej placówki mężczyzna ma żal. - Nie tak powinno się traktować dzieci na SOR-ze. Proszę mi powiedzieć, jak ja mam wyjaśnić siedmiolatce, że lekarz może ją przyjmie za kilka godzin, a może nie? Jak mam jej powiedzieć, że z tą bolącą ręką ma czekać kolejne kilka godzin?

Za pacjentami z Chojnic do sąsiedniej placówki przyjechali kolejni. - Relacjonowali, że do oczekujących na SOR-ze w końcu wyszedł lekarz i powiedział, że takimi urazami on się teraz nie zajmuje, bo składa ludzi. Rzeczywiście tego dnia doszło w okolicy do trzech wypadków samochodowych, z których sześciu poszkodowanych zostało przewiezionych do szpitala.


O komentarz w sprawie poprosiliśmy dyrektora do spraw medycznych w chojnickim szpitalu. Doktor Maciej Polasik rozmawiać z nami nie chciał, ale poprosił o dane rodzica łącznie z peselem. - Portal chojnice24 nie jest dla mnie stroną. Jeżeli rodzic się do mnie zwróci z oficjalna skargą, to odpowiem. Zobaczę czy takie zdarzenie miało miejsce.

Rodzice siedmiolatki rozważają złożenie skargi. - Niestety nie zostaliśmy nawet zarejestrowani, a w tych nerwach nie pomyślałem, żeby poprosić o zaświadczenie, że szpital nie udzieli pomocy mojemu dziecku. Ale tu nie chodzi tylko o to, jak potraktowano nasze dziecko, ale w ogóle jakiego traktowania może spodziewać się rodzic przyjeżdżając do Chojnic po pomoc - mówi pan Tomasz.

Aktualizacja 4.07.2018 r. godz. 13:14

Chojnicki szpital zabiera stanowisko w opisanej przez nas sprawie. - Informujemy, iż przeprowadzono postępowanie wyjaśniające. W jego wyniku ustalono, że winę za zaistniałą sytuację ponosi rejestrator medyczny. Zostały wobec niego wyciągnięte konsekwencje. Przepraszamy pacjenta i jego opiekuna za nieprofesjonalną obsługę pracownika szpitala - mówi Leszek Bonna. Dyrektor jednocześnie informuje, że 30 czerwca w okolicy doszło do trzech wypadków drogowych. - Tego dnia jedenaście karetek przywiozło pacjentów do naszego SOR-u, co wydłużyło czas oczekiwania pacjentów na pomoc.
Oświadczenie szpitala

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl