Strona główna

Demolka w parku na razie bez zgłoszenia

Demolka w parku na razie bez zgłoszenia

2017-09-21 14:29:14  |  Monika Szymecka

W ratuszu załamują ręce nad wandalami. Nie wiadomo czy monitoring pomoże w uchwyceniu sprawców zniszczeń. Na razie nie trafił nawet na policję, podobnie jak zgłoszenie, choć takie działania zostały głośno publicznie potępione.


W ubiegły piątek burmistrz w czasie konferencji prasowej mówił o "demolce" w parku Tysiąclecia, która miała się wydarzyć poprzedniego dnia. - To jest wandalizm wysokich lotów, bo to ktoś musiał celowo zrobić - podkreślał Arseniusz Finster, podpierając się fotografiami.    - Nie wierzę w to, żeby tyle desek się złamało. Tym bardziej, że są z tworzywa sztucznego, nie drewna.
Do tego doszły zniszczone urządzenie do wrzucania monet w toalecie w domu ogrodnika, powyrywane rośliny i uszkodzone kosze na śmieci. - Będziemy robić przegląd monitoringu, bo niestety nasze służby tego nie zauważyły. Będziemy starali się tych wandali znaleźć - zapowiedział poirytowany włodarz, szacując przy tym, że naprawy pochłoną kilka tysięcy złotych.

- Na monitoringu mamy zarejestrowane zdarzenia. W jednym nie mamy wątpliwości, a w drugim mogło dojść do sytuacji, że nastąpiły zniszczenia. Czy na tej podstawie da się zidentyfikować sprawców, to jest inna para kaloszy... - odpowiada komendat straży miejskiej Arkadiusz Megger, który nie przypomina sobie, żeby na gorącym uczynku złapać wandala w miejskim zieleńcu. Bo, jak informuje, nie ma nawet jednej osoby na etacie, który śledziłaby na bieżąco obraz z kamer w centrum miasta. - Ten pracownik przede wszystkim jest dyżurnym, który przyjmuje zgłoszenia i tylko jak ma czas, to obserwuje monitoring.

Obrazy są rejestrowane, więc po czasie można do nich wrócić, jak w tym przypadku. Co dalej? - Dalsza rzecz należy do zarządców terenu, czy zgłoszą to na policję. To z urzędu musi wyjść zgłoszenie zniszczenia mienia. To już jest jakby poza nami. Policja pewnie zwróci się potem do nas o udostępnienie nagrań - wyjaśnia szef municypalnych.

- Do tej pory nie wpłynęło do nas żadne zawiadomienie - informuje rzeczniczka chojnickiej policji Justyna Przytarska, która o zniszczeniach w miejskim zieleńcu dowiedziała się z gazety.

- Dewastacja w mojej opinii to zbyt mocne słowo. To pewne zniszczenia - Megger ocenia całą sytuację i dodaje, że nie były one jednorazowe i nie powstały jednego dnia. Informuje, że w centrum miasta jest ponad 20 kamer obrotowych i ponad 20 stałych, w tym może połowa w parku. Swoim zasięgiem obejmują cały zieleniec, z tym że czasem odległość wynosi po 100 metrów i więcej.    - Potem jest różna jakość obrazów. Wieczorem obraz pozostawia wiele do życzenia. Analogowe kamery nie są na podczerwień. Oświetlenie nie jest dostowane do tego, żeby nie oślepiać kamer. Niestety to na terenie miasta nie sprzyja oku kamery. Do tego monitoring był projektowany w czasie, gdy nasadzenia były małe, a teraz urosły i w niektórych miejscach zasłaniają - komendant straży wskazuje na minusy aktualnie działającego monitoringu. - Jesteśmy w trakcie modernizacji systemu monitoringu na przechodzenie na kamery cyfrowe, które dają lepszą jakość obrazu.

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl