Strona główna

Sesja nadzwyczajna

Sesja nadzwyczajna

2015-11-24 11:11:50  |  Tekst i fot. mz

Miała być "zwyczajna", ale krótko po rozpoczęciu obrad została zamknięta ze względów proceduralnych. Zabrakło bowiem informacji o tematyce sesji na stronie miasta, co wytknął były radny Jacek Studziński, członek PChS. Pół godziny później przewodniczący rady wyznaczył termin sesji w trybie nadzwyczajnym, na której m.in. powołano komisję ds. referendum ws. likwidacji straży miejskiej. Propozycja opozycji by od razu zapytać mieszkańców jeszcze o kilka dodatkowych kwestii nie spotkała się z uznaniem rady. Ta musi spotkać się jeszcze za tydzień, by podjąć uchwały pierwotnie planowane na wczoraj.

 

Jeszcze zanim oficjalnie zaczęły się obrady, głos zabrał Jacek Studziński z opozycji, ale spoza rady. Odczytał swoją skargę na przewodniczącego rady miejskiej i burmistrza. Wzywał do przesunięcia terminu sesji, bo tym razem na stronie miejskiej zabrakło porządku obrad sesji. To wywołało niemałą konsternację, a przewodniczący Mirosław Janowski zarządził przerwę. - Informacja była na tablicy ogłoszeń, ale na stronie nie było biuletynu załączonego. To błąd informatyka i mój, bo ja za niego odpowiadam – przyznał chwilę później burmistrz Arseniusz Finster, który nie krył wzburzenia. - To celowe działanie. Destrukcja. Na taki zarzut Studziński nie mógł się wypowiedzieć na forum, bo przewodniczący zdążył już zamknąć obrady. - To pomówienie. Ja jako obywatel mam prawo patrzeć na stronę urzędu miejskiego. To nie destrukcja. Obserwuję, że przewodniczący rady nie działa w myśl przepisów prawa i statutu – powiedział naszej reporterce.

„Normalna” sesja zaczęła się o 10. Ta w trybie nadzwyczajnym godzinę później. Rada musiała powołać komisję ds. referendum. Nie dało się tego przesunąć, jak pozostałych uchwał na termin za tydzień. Termin naglił także w przypadku uchwalenia planu gospodarki niskoemisyjnej dla miasta. Ten punkt zgłosiła jeszcze komisja ochrony środowiska, ale radny opozycji Mariusz Brunka nie mógł pojąć w jakim trybie. Burmistrz tłumaczył, że komisja już wszystko przeznalizowała w ubiegłym tygodniu. Jej szef Stanisław Kowalik podnosił, że jak radni tego nie zrobią na tej sesji, to pieniądze z Unii przepadną, a Brunka dziwił się, że dokument wnosi się na ostatnią chwilę. - Mea culpa powiedziałem. Nie róbcie destrukcji, bo referendum nie udało się zablokować. Hydepark sobie zrobił Studziński. Jeszcze czegoś takiego nie było – irytował się włodarz.

Do przysłowiowego pieca chwilę później dorzucił jeszcze Brunka, gdy zaczął rozdawać radnym jakieś pismo. Jak się potem okazało, wniosek o zrobienie drugiego referendum przy okazji tego planowanego na 20 grudnia dotyczącego likwidacji straży miejskiej. - To królik z kapelusza. Studziński chciał zerwać całą sesję i przesunąć dyskusję o referendum. To pytania ad hoc, zza węgła. Ja je dzisiaj dopiero zobaczyłem. Czemu nie dwa tygodnie temu? Co to za inicjatywa obywatelska?! To pytania, na które nie ma odpowiedzi w budżecie miasta. Ja złożyłem już prowizorium. Musicie źródło finasowania tych pomysłów wskazać – odpowiadał opozycji. W głównej mierze burmistrzowi Finsterowi chodziło o darmową komunikację miejską czy podniesienie upustu przy sprzedaży mieszkań komunalnych. PChS chciał zapytać chojniczan jeszcze o inicjatywę uchwałodawczą dla stu mieszkańców, zapewnienie miejsc dla wszystkich dzieci w dotowanych przez miasto żłobkach i przedszkolach oraz wydatki na sport profesjonalny i amatorski. - Wykorzystajmy okazję, że już zapraszamy mieszkańców do referendum i zadajmy te pytania z woli rady miejskiej. Nie są kontrowersyjne i jednocześnie spadłyby z naszych barków. Intencją jest by wspierać pójście do urn. Stopień partycypacji jest związany z aktywnością – argumentował Brunka, prosząc o poparcie swojego wniosku. A ten złożył do komisji w trakcie sesji, jak jest przyjęte. - To podkręcanie populistycznymi pytaniami. Nie dajcie się zwieść. Apeluję o odrzucenie – burmistrz zwrócił się do radnych. Poza tym wskazał, że jest zbyt późno, by teraz zacząć informować mieszkańców o tematyce referendum.

Brunka jednak nie odpuszczał. Odpowiadał, że nie ma w pytaniach konkretnych dat, kiedy zmiany miałyby wejść w życie, a poza tym takie pytania nie mogą nikogo zaskakiwać. - Wszyscy powinni być zainteresowani frekwencją. Błędem jest zachęcenie by zostać w domu – pił do włodarza miasta. - Tu się wszystko zmienia. W sądzie rada miejska też dostała po nosach... Radny opozycji zaproponował głosowanie imienne, by mieszkańcy wiedzieli, kto chciał im dać się wypowiedzieć. O dziwo po przerwie, o którą poprosił radny Edward Gabryś z klubu burmistrza, sam wniósł o takież głosowanie. - Dziękuję za wyręczenie – usłyszał od kolegi z opozycji (wniosek Brunki był imienny, a nie złożony przez klub, więc nie mógł być procedowany - przyp. red.).

Wniosek Projektu Chojnicka Samorządność z pięcioma kolejnym pytaniami do referendum został odrzucony. Poparł go dwuosobowy klub PChS, czyli Marzenna Osowicka i Mariusz Brunka. Od głosu wstrzymali się radni PO Joanna Warczak i Leszek Pepliński. Przeciw było 14 radnych z klubu burmistrza: Maria Błoniarz – Górna, Marek Bona, Renata Dąbrowska, Edward Gabryś, Mirosław Janowski, Kazimierz Jaruszewski, Jacek Klajna, Bogdan Kuffel, Marcin Łęgowski, Bogdan Marcinowski, Józef Skiba, Maria Sulima – Sułkowska, Marek Szank, Antoni Szlanga oraz Kazimierz Drewek z ChRS.

Sesja nadzwyczajna trwała od 11 do 17. Strach pomyśleć, do której by się przeciągnęła, gdyby był w niej jeszcze blok uchwał, które zeszły na następny poniedziałek. Wiele czasu zajęły także sprawozdania prezesów miejskich spółek. Najdłużej dyskutowano nad basenem, ale to w osobnej relacji.

Propozycja karty do głosowania z 5 pytaniami

Skarga J. Studzińskiego do RM

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl