Strona główna

Kończy się na obietnicach

Kończy się na obietnicach

2014-10-07 11:16:38  |  Tekst i fot. (aw)

- Czy w końcu ktoś może zapytać nas o zdanie, jaki skatepark spełniałby nasze wymagania i jednocześnie był bezpieczny? My chcemy skateparku maksymalnie o wartości miliona złotych - mówią sympatycy sportów ekstremalnych, których często można spotkać w okolicach parkingu przy parku Tysiąclecia.


O miejsce w Chojnicach, gdzie mogliby spokojnie trenować nie wadząc nikomu, skejci walczą już pięć lat. - Ci, którzy wyszli z tą inicjatywą, stracili już cierpliwość. Widzi pani tego chłopka, który nas mija? Był wśród nich. Już nie jeździ - mówi Patryk, który wydaje się być nieformalnym przywódcą grupy. W ciągu ostatnich dwóch lat chłopak uczestniczył w czterech spotkaniach z burmistrzem Areniuszem Finsterem. Ostatnie z nich odbyło się w maju. - Pokazaliśmy burmistrzowi ofertę jednej z najlepszych firm w Polsce od budowy skateparków, która mogłaby przyjechać do nas i stworzyć projekt w zależności od możliwości finansowych. Burmistrz obiecał, że skontaktuje się z tą firmą w przeciągu dwóch tygodni i oddzwoni do mnie - relacjonuje Patryk. Do dnia dzisiejszego połączenia od włodarza nie było. - To jest człowiek na stanowisku. Powinien dotrzymać słowa i oddzwonić. Zawsze kończy się na obietnicach - komentuje chłopak. - Nikt wam tyle nie da, co ja wam obiecam - dodaje z przekąsem Kacper.

- Burmistrz uparł się, aby chojnicki skatepark był na miarę tego w Emsdetten, żelbetowy. To koszt 3 milionów złotych. A przecież da się to zrobić za dużo mniejsze pieniądze, tylko dyrektor Jacek Domozych boi się, że taki byłby z kolei za głośny - mówi Dawid, jeden ze starszych chłopaków w grupie. Póki co w ratuszu znajduje się tylko projekt na skatepark wart 3 miliony. - Nawet jeśli go zawęzimy, to będzie minimum 500 tys. zł. Będziemy szukać środków zewnętrznych na skatepark. Temat nie jest zarzucony - zapewniał włodarz miasta na ostatnim posiedzeniu komisji edukacji i budżetu.

Daleko szukać nie trzeba. Skateparkiem mogą pochwalić się Człuchów, Czersk, Bytów czy nawet Karsin. - Taki na wzór Bytowa - betonowy, by nam odpowiadał - mówią zgodnie. - U nas temat skateparku ciągnął się już sześć lat. W końcu go zrealizowaliśmy. Koszt skateparku razem z projektem to 514 tys. zł - mówi Izabela Trojańska z wydziału infrastruktury i inwestycji w bytowskim ratuszu.

Długością starań o swoje miejsce do rozwijania pasji chojniczanie gonią kolegów z Bytowa. Na formę narzekać nie mogą. Zahartowały ich kilkugodzinne treningi, które odbywają kilka razy w tygodniu. Ewolucjami na rolkach, rowerach czy deskach zwracają uwagę przechodniów. Czasami mogą liczyć też na telefon życzliwych, który kończy się sprawdzeniem kondycji strażników miejskich. - Nie chcemy nikomu przeszkadzać. Ludzie nie mają nic przeciwko nam, ale nie podoba im się to, że jeździmy po mieście - mówi Patryk. W obietnice polityków już nie wierzą, tym bardziej przed wyborami. We wrześniu nagrali film "Skatepark dla Chojnic", który można znaleźć i polajkować w internecie. Ostatnia sobota to z kolei happening na rynku, w którym chojniczanie mogli również okazać swe poparcie dla inicjatywy.

Młodych miłośników sportów ekstremalnych w Chojnicach jest około czterdziestu. W trakcie roku szkolnego można ich spotkać popołudniami na "getcie". - Tak nazwaliśmy to miejsce przy parkingu, bo nieopodal znajduje się market o podobnej nazwie, a poza tym czujemy, że nie ma dla nas miejsca w tym mieście. Skatepark byłby naszym azylem - mówią zgodnie.

Link do YouTube

 

 

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl