Spojrzenie do pieca. Wójt zapowiada kontrole

W gminie Chojnice szykują się kontrole domowych palenisk i to najprawdopodobniej od stycznia. To kolejne proekologiczne działanie po sprawdzaniu szamb.

Zbigniew Szczepański powołuje się przy tym na interpretację przepisów o ochronie środowiska. - Jest jasna i jednoznaczna. Jeśli ochrona środowiska, w tym powietrza, jest ustawowym działaniem, to gmina decyduje o instrumentach egzekwowania tego prawa. Do kontroli nie trzeba straży gminnej, bo wójt może upoważnić urzędnika np.  wydziału ochrony środowiska do przeprowadzenia kontroli spalania odpadów w kotłowniach domowych w godz. 6 – 22. Zanim do tego dojdzie, włodarz gminy chce wypracować reguły współpracy z sołtysami, bo to jego przedstawiciele w regionie mają wskazać, gdzie w pierwszym rzędzie taką kontrolę trzeba przeprowadzić. Wszystko ma być jeszcze poprzedzone analizami prawników. Szczepański bierze pod uwagę np. wgląd do rachunków za opał, wysłanie pracownika na specjalistyczny kurs, zakup przyrządu czy zlecenia laboratoryjne na badanie zawartości popiołu. Według wójta jego koszt to nawet 800 zł. - Jest to warte tego. Nie dziwmy się, że potem umieramy na nowotwory i inne choroby cywilizacyjne. Ze źródła, na które powołuje się Zbigniew Szczepański wynika, że rzeczoznawca nie jest niezbędny do takiej kontroli. Z drugiej strony łatwiej wówczas podważyć decyzję organu kontrolującego.

W tym roku gminni urzędnicy zaczęli porządkować gospodarkę ściekową. Walczą z tymi, którzy zawartości szamb nie wywożą na oczyszczalnię, a wylewają gdzie popadnie. Do końca czerwca ultimatum postawiono ok. 300 gospodarstwom domowym, które w ogóle nie utylizują ścieków, co wyszło po kontroli. - Przyroda je utylizuje, bo one lecą prawem grawitacyjnym, ciekami wodnymi w samo serce przyrody – mówi wójt Szczepański.