Strona główna

Przełomowe odkrycie w sprawie 'Doliny Śmierci'

Przełomowe odkrycie w sprawie 'Doliny Śmierci'

2022-05-24 08:00:00  |  Tekst: Angelika Ollik fot. archiwum

Dr Dawid Kobiałka dotarł do wyjątkowego nagrania wideo, będącego zapisem wizji lokalnej przeprowadzonej przez człowieka, któremu udało się przeżyć egzekucję pod Chojnicami w 1939 roku. - Zgłosili się nawet filmowcy z BBC, którzy chcą nakręcić dokument dotyczący m.in. chojnickiej Doliny Śmierci. Myślę, że będzie o tym bardzo głośno - podkreślił przewodniczący Komisji Edukacji w Radzie Miejskiej, Bogdan Kuffel.

Radny Rady Miejskiej Bogdan Kuffel poinformował o niezwykłym materiale podczas majowej sesji w ratuszu. - Sprawa Doliny Śmierci jest elementem rozwojowym. Jest materiał filmowy przedstawiony przez syna człowieka, który, wygrzebał się spod pomordowanych i udało mu się zachować życie. Ten materiał trafił do dr Dawida Kobiałki, gdzie ten, który się uratował pokazywał, gdzie są kolejne miejsca, gdzie mogą być pochowani zamordowani.

Zapytaliśmy dr Dawida Kobiałkę o genezę Doliny Śmierci jak i ostatnie, przełomowe odkrycie.

Na czym polega fenomen tego odkrycia i czym ono właściwie jest?

- Udało mi się dotrzeć do filmu, na którym jest zarejestrowana wypowiedź, wizja lokalna świadka z 1939 r., który uciekł z Doliny Śmierci. Poza ogólną informacją nie mogę nic opowiadać, bo materiały są częścią śledztwa, które prowadzi IPN. To jest rzecz naprawdę wyjątkowa, bo ja podobnego materiału nie znam. Ogólnie historia jest taka, że pan w 1939 roku był młodzieńcem i został aresztowany z inną grupą Polaków, i między innymi został doprowadzony do gestapo w Chojnicach i stamtąd go ostatecznie wywieziono na kopanie grobów masowych właśnie pod Chojnice. Polacy musieli sobie te groby w tym konkretnym miejscu wykopać sami, no i była egzekucja, kula go nie trafiła i udało mu się uciec. On do Chojnic już po wojnie nie wracał, wrócił dopiero jako już starszy pan w latach 90-tych wraz z rodziną, bo prawdopodobnie chciał przed śmiercią zobaczyć miejsce, w którym omal nie zginął. Chodzili wtedy po tej Dolinie Śmierci i wskazywał, gdzie kopali groby, gdzie rozstrzeliwano. Opowiadał w ten sposób historię swojego życia w 1939 roku i najciekawsze jest to, że jeden z synów to nagrywał. Zajęło mi to 1,5 roku, ale zdobyłem te nagrania i to jest pierwszy taki materiał jaki znam, wizualny, gdzie jest nagranie świadka, właściwie uciekiniera i niedoszłej ofiary, która miała zginąć w tych mordach i wszystko wskazuje. Materiał jest wyjątkowy i z czasem będzie opublikowany, ale w tej chwili nie jest to możliwe ze względu na dobro śledztwa, chociaż bardzo bym chciał, bo bardzo długo na to czekałem. Pan nie pojawia się też w żadnych dokumentach z tamtego okresu, więc jego historię z pewnością będę jeszcze zgłębiać - obiecuje dr Kobiałka.

Na czym polegały w takim razie projekty w Dolinie Śmierci?

- Pierwszy projekt miał miejsce w 2020 roku i polegał na próbie odnalezienia śladów po tych zbrodniach. Wtedy też znaleźliśmy spalone kości, co było powodem kontynuacji prac w zeszłym roku. W 2021 roku wydobyliśmy tych kości niemalże tonę i to był już osoby projekt, który był składową oficjalnego śledztwa, które wszczął pion śledczy IPN-u w Gdańsku w osobie naczelnika Tomasza Janowskiego na okoliczność zbrodni w Dolinie Śmierci. W Polsce obowiązuje takie prawo, że jeżeli są szczątki ludzkie z czasów po I wojnie światowej, od 1918 roku, potencjalne miejsca zbrodni czy groby, to są to przedmioty, które w pierwszej kolejności interesują IPN. Z końcem roku zakończył się projekt, ale to nie znaczy, że zakończyło się śledztwo. Ono nadal trwa i dotyczy zarówno tej zbrodni z 1945 roku jak i wcześniejszych z 1939 roku, więc cały czas staramy się zebrać kolejne informacje i daj Boże odnaleźć kolejne groby. Jesienią mieliśmy w Dolinie Śmierci oględziny i to było coś innego, wtedy też wykopaliśmy fragment okopu, który najprawdopodobniej był grobem masowym ekshumowanym po wojnie.

Skąd w ogóle wzięła się nazwa "Dolina Śmierci"?

- Na obrzeżach miasta, tam gdzie dzisiaj jest oczyszczalnia ścieków, tam właśnie w tym zagłębieniu terenu było jedno gospodarstwo. W takim języku geograficznym, czy kartograficznym to się nazywa "przysiółek", czyli po prostu domostwo, które jest na końcu świata, nie jest częścią miasta, ale trzeba je jakoś określić, żeby ludzie mogli do niego trafić. To domostwo było własnością Antoniego Schuelkiego i to się nazywało "Dolina". To był dom, stodoła, chlew i studnia, czyli słowem jedno gospodarstwo. To jest właśnie oznaczone na mapach z 1937 roku jako dolina, i taki właśnie przysiółek. Między innymi od nazwy tej miejscowości dolina została "Doliną Śmierci", bo to co dzisiaj tak nazywamy, czyli łąka i pomnik to nie jest miejsce, gdzie te mordy się odbywały. Pierwsze mordy odbywały się właśnie na tych polach na wysokości Igieł i tak jak pan w tym domu sobie mieszkał, zza rogu tej stodoły widział pola, które są pod Igły, te pagórki. W 1939 roku ludzie wiedzieli o tych mordach, wiedzieli o tych strzałach, że tam ludzi mordowano i połączyli "śmierć" i miejscowość "Dolinę" i stąd się wzięła "Dolina Śmierci".Przy czym to nie jest żadna nowość. O tym regionaliści czy historycy wiedzą doskonale, ale jest to ciekawostka, pozostałość autentyczna i związana z bardzo konkretnymi wydarzeniami. Też są zdjęcia, które to domostwo pokazują i mieszkają tu w Chojnicach potomkowie pana Antoniego.

To czym teraz dokładnie się Pan zajmuje?

- Z jednej strony cały czas zbieram materiały, bo mnie to żywo interesuje, a z drugiej strony są to działania, które są związane z prowadzonym przez IPN śledztwem - tłumaczy dr Kobiałka.

W tej chwili pozostaje czekać na publikację wyjątkowego materiału.

Więcej informacji o działaniach archeologicznych, oraz wydobytych do tej pory artefaktach można znaleźć na stronie Archeologia Doliny Śmierci.

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl