Podwójny szok
Trwają prace budowlane w sąsiedztwie Centrum Edukacyjno-Wdrożeniowego. Po skończonej modernizacji parterowego budynku znajdzie się w nim obiekt służący rehabilitacji osób niepełnosprawnych, a także eksperymentarium z urządzeniami interaktywnymi popularyzującymi naturę. Po pierwszym przetargu okazuje się, że koszty zakupu urządzeń nijak mają się do wstępnego kosztorysu.
Nowy blask budynkowi na tyłach CEW-u zapewni firma Apollo z Nowej Wsi koło Kościerzyny.
Za kwotę 1 mln 745 tys. zł do 30 września wykonać ma roboty budowlano – instalacyjne. - Na dzisiaj zakończone są wszystkie prace rozbiórkowe - to jest pokrycie dachu, rozebrano zbędne ścianki wewnętrzne, czy też kawałki posadzek. W tej chwili trwa przygotowanie konstrukcji dachowej do tego, żeby położyć na niej pokrycie. Wykonano przyłącza deszczowe i wodociągowo – kanalizacyjne. Prace termomodernizacyjne ścian zewnętrznych również się rozpoczęły – opisuje wicestarosta Przemysław Biesek – Talewski.
Na dofinansowanie robót budowlanych powiat pozyskał 900 tys. zł z PFRON-u. Suma ta nie może przekroczyć 50 procent wartości kosztów. - Przyznano nam najwyższą kwotę spośród wszystkich wnioskodawców – cieszy się wicestarosta. Optymizm włodarza kończy się jednak przy temacie eksperymentarium, w którym ma znaleźć się wystawa pt. „Chojnice – człowiek w naturze, czyli eksperyment z koegzystencji”. - To jest dokończenie projektu CEW, w którym miały być zakupione pewne urządzenia interaktywne, które miały popularyzować właśnie naturę i to czym w powiecie chojnickim chcemy się pochwalić – wyjaśnia Biesek – Talewski. Firma Szok z Krakowa, która wykonała dokumentację techniczną na przystosowanie pomieszczenia i wyposażenie, wyceniła koszty na 500 tys. zł. Po przetargu, jaki ogłosiło starostwo widać, że kwota ta nijak ma się do rzeczywistości. - Najkorzystniejsze oferty w obu częściach oscylowały wokół 550 tys. zł, łącznie ponad milion złotych. To dla nas był oczywiście szok, że takie kwoty padły – mówi wicestarosta. Zarząd podjął decyzję o unieważnieniu przetargu i poprosił firmę z Krakowa, aby ustosunkowała się do zaistniałej sytuacji.