Strona główna

Niewątpliwie popełniono błąd

Niewątpliwie popełniono błąd

2011-10-28 17:22:49  |  Tekst i fot. mz

Tak prokurator Stanisław Kaszubowski odniósł się do braku protokołu z zabezpieczenia dowodów rzeczowych przez policję. Chodzi o zajście z 14.12.2009 r. na osiedlu Kolejarz, po którym zmarł Ukrainiec Walery Cz. Dziś w chojnickim Sądzie Rejonowym odbyła się prawdopodobnie przedostatnia rozprawa w sprawie Roma Daniela S., oskarżonego o pobicie Walerego (art. 158 par. 1 k.k. i 217 par. 1 k.k.).

W sądzie odbyła się konfrontacja biegłych medycyny sądowej. Wcześniej w ich opiniach pojawiły się bowiem rozbieżności. Jolanta Wilmanowska uważała, że urazy, których doznał pokrzywdzony nie spowodowałyby naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia na okres 7 dni i dłuższy. Dziś w zasadzie podtrzymała swoją opinię. - Nie mam wątpliwości, że pokrzywdzony nie był narażony na bezpośrednią utratę życia czy uszczerbku na zdrowiu – mówiła biegła. Sędzia Radosław Wyrwas dopytywał jednak, czy gdyby oskarżony uderzył pokrzywdzonego w inne miejsca z taką samą siłą, to skutki byłyby poważniejsze (powyżej 7 dni hospitalizacji). Wilmanowskiej ciężko było określić takie prawdopodobieństwo, ale przyznała, że uderzając kijem z taką siłą można by było złamać np. nos. Wykluczyła w kolei złamanie obojczyka. Walery Cz. został bowiem uderzony w klatkę piersiową. - Nie potrafię przełożyć siły ciosu z jednego narządu na drugi - powiedziała biegła.

Janusz Smoliński, drugi biegły z dziedziny medycyny sądowej, był innego zdania. Podtrzymał wcześniejszą opinię w zakresie urazów, które naraziłyby na skutek z art. 157 (naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający dłużej niż 7 dni). Biegli byli zgodni w twierdzeniu, że mało prawdopodobne było złamanie kijów na skutek uderzenia w ciało.

W tym temacie ma się jeszcze wypowiedzieć specjalista z dziedziny mechanoskopii. Być może odpowie też na pytanie - ile owych kijów było. W zeznaniach pojawiają się dwie wersje – 2 lub 3. Jego opinia będzie ważna, chociażby z tego względu, że na policji nie ma protokołu z zabezpieczenia kijów. - Niewątpliwie popełniono błąd – przyznał prokurator Stanisław Kaszubowski. - Skąd się wzięły kije, może z szafy policjanta? - grzmiał obrońca Lech Sarnowski i wnioskował, by zobowiązać policję do pisemnej odpowiedzi czy pozostał inny ślad np. depozyt.

Jeśli biegły z mechanoskopii przedstawi opinię, to być może na kolejnej rozprawie 16 grudnia zostaną już wygłoszone mowy końcowe.

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl