Czterogodzinna wycieczka rozpoczęła się od zwiedzania wyłuszczarni. Dzieci mogły zobaczyć, jak kiedyś i dziś pozyskuje się  nasiona zamknięte w szyszkach. Obiekt w Klosnowie składa się bowiem z zabytkowego budynku wybudowanego w 1913 r. oraz nowoczesnej hali, do której kilka lat temu przeniesiono cały proces wyłuszczania szyszek. - Nowa część wyłuszczarni jest prawie w stu procentach zmechanizowana, potrzebuje tylko 4-5 ludzi do obsługi - nie mogła się nadziwić Barbara Kin, która zabrała swoich wychowanków na wycieczkę.

Drugoklasiści odwiedzili także szkółkę leśną. Jak przygotować ziemię, nasiona a potem sadzonki do sadzenia demonstrował leśniczy Wojciech Lemańczyk. On też opowiadał uczniom jak rozpoznawać charakterystyczne cechy drzew. I tak np. igłami daglezji się nie pokłujemy, na ich spodzie znajdziemy dwa białe paski a po roztarciu możemy mieć wrażenie, że trzymamy w dłoni pomarańczę.

W kwestii zapachu skojarzenia były różne, ale generalnie krążyły wokół cytrusów. Niektórym dzieciom roztarte gałązki pachniały pomarańczą, innym cytryną. - Nie, pachnie jak Haribo - zawyrokowała część grupy. Wycieczkę do Klosnowa zakończyła zabawa na pobliskim placu zabaw. Przy tak pięknej pogodzie nie chciało się wracać do szkoły mimo, że na ośmiolatków czekał tam już jedynie obiad.