Strona główna

Wysoka frekwencja na spotkaniu z Rzecznikiem Praw Obywatelskich

Wysoka frekwencja na spotkaniu z Rzecznikiem Praw Obywatelskich

2018-04-19 11:08:42  |  Monika Szymecka

Od początku tego tygodnia w województwie pomorskim, ale też kujawsko-pomorskim i zachodnio-pomorskim Adam Bodnar ze swoimi współpracownikami spotyka się z mieszkańcami. W środę gościł m.in. w Chojnicach i Człuchowie.

Rzecznik Praw Obywatelskich opowiadał o swojej pracy i przede wszystkim czekał na zgłoszenia spraw, w których biuro może pomóc, a to zatrudnia trzysta osób. Na spotkaniach wyjazdowych Adamowi Bodnarowi towarzyszyło kilka osób, m.in. mecenas Joanna Łodej, która zaraz po przedstawieniu się, udała się do innego pomieszczenia, zachęcając obecnych do indywidualnego opisywania swoich spraw. Z tej możliwości już od razu skorzystało kilka osób, opuszczając wypełnioną salę Centrum Edukacyjno-Wdrożeniowego.

- Najbliższe nasze biuro terenowe jest w Gdańsku, a raz w miesiącu przyjmujemy w Bydgoszczy - informował Adam Bodnar. W zeszłym roku do biura RPO wpłynęło 50 tysięcy skarg. - Wiele jest indywidualnych, trwa korespondencja. Przyłączamy się też do postępowań sądowych. W sprawach karnych możemy wnieść kasację. Dla przykładu prawnicy rzecznika wsparli rowerzystę, który na promilach stracił uprawnienia do kierowania autem. - Sąd Najwyższy zgodził się z nami i uznał, że to nie powinno skutkować utratą prawa jazdy - relacjonował Bodnar. Ważne są też tzw. wystąpienia generalne, ostatnio ws. tortur na komendach policji.       - 44 policjantów skazano. Wystąpiliśmy też do mninistrów MSWiA oraz sprawiedliwości, by wdrożyć rozwiązania by zapobiec takim przypadkom na przyszłość - opowiadał rzecznik. Mniejsze wystąpienie dotyczyło łączenie funkcji katechety i wychowawcy. - Moim zdaniem nie powinno się tego łączyć i mam nadzieję, że pani minister edukacji nie wprowadzi tego pomysłu w życie.

O pracy zespołu ds. głuchych opowiedziała dyrektor Centrum Projektów Społecznych Barbara Imiołczyk. Ten przygotował publikację o sytuacji tych osób w Polsce i była to pierwsza taka poważna pubilkacja, stąd był nawet kłopot z wyborem osób, które przetłumaczą ją na język migowy. - Dla tych osób język polski jest obcym językiem, a znaczenie języka migowego niedoceniane. Niezrozumienie osób głuchych to niedocenienie ich potrzeb - Imiołczyk podkreślała ciężką sytuację tej grupy. Zespół podjął zabiegi, by wszystkie usługi ze środków publicznych zapewniały tłumacza języka migowego. - W szpitalu w Nowym Jorku są tłumacze wszystkich języków, w tym migowego - przykład podała chojniczanka, która wyjechała do USA. - Jest nawet uczelnia, gdzie zajęcia odbywają się w języku migowym - dodała dyrektorka CPS. - W Polsce nie ma nawet możliwości korzystania przez osoby głuche z psychologa, psychiatry czy terapii AA.

Lokalnie w temacie świetnie zorientowana była Ewa Kurs, tłumaczka migowego i CODA, czyli dziecko głuchych rodziców. - W Chojnicach głusi są bardzo dyskryminowani - przyznała, posiłkując się przykładami: - W szpitalu dyrektor nie chce płacić za tłumacza, a lekarze prywatnie dzwonią do mnie i proszą, żebym przyszła. Ja głuchemu odmówić nie mogę, znam prawie wszystkich. Więc lecę i tłumaczę, ale czy mam ciągle za darmo pracować?!

Drugi przykład to starostwo powiatowe, które teoretycznie zapewnia tłumacza. - Głuchy mówił, że nie umie migać i na dzień dobry mówi, że zapomniała. Potwierdziłam to. Kolejny to policja, która zamiast kradzieży wpisała pobicie, a gdyby skontaktowała się z tłumaczką wskazaną przez poszkodowanego, do pomyłki by nie doszło. - A wystarczyłby tablet z tłumaczem - podpowiadała Ewa Kurs.

Prawnicy apelowali by takie przypadki zgłaszać do biura RPO, choć zdają sobie sprawę z własnego doświadczenia, że to środowisko niezbyt chce się skarżyć, a zgłosiła się nawet kancelaria gotowa non-profit podjąć takich spraw. - Mnie i tak biorą za wariatkę - przyznała tłumaczka. - Należy walczyć o swoje prawa. Kiedy Joli Kramarz z psem przewodnikiem nie wpuścili do marketu, restauracji czy nawet okulisty, za każdym razem robiła aferę. Efekt jest taki, że społeczeństwo teraz wie, co to jest pies przewodnik - zachęcał Adam Bodnar. Ze swojej strony może podjąć starania wdrożenia określonych procedur, jeśli chodzi o jednostki centralne, jak ZUS czy skarbówka. Jeśli chodzi o jednostki samorządu terytorialnego, to trzeba już działać w każdej z osobna. Ale tu do odpowiedzi poczuł się wywołany obecny na spotkaniu wicestarosta Marek Szczepański. - W urzędzie jest przeszkolna osoba, ale jeśli nie miga i nie jest to jej naturalny język, to pewnie zdarzy się zapomnieć. Może częściej na szkolenia powinniśmy wysyłać. Poza tym niezbyt wielu jest takich interesantów i zdarzają się incydentalnie, więc taka osoba też ma wiele innych obowiązków. To są też koszty.

- To nie jest argument, że incydentalnie się to zdarza - odpowiedział RPO. - Takie są przepisy prawa i trzeba ponieść koszty, jeśli chcemy żyć w pewnych standardach. Bodnar podał tu niechlubny przykład Wielunia w kontekście osób niepełnosprawnych. Ci są obsługiwani przed urzędem, bo nie da się do niego wjechać wózkiem.  - Znacznie łatwiej i taniej jest wykupić usługę videotłumacza - w kwestii głuchych poradziła jeszcze dyrektor Imiołczyk. - Po 120 godzinach kursu z nikogo tłumacza nie będzie...

Podczas środowego spotkania Michał Gruchała zgłosił też temat małej obwodnicy w mieście.      - Jak kupowałem działkę na os. Kolejarz, to ani ja, ani sąsiedzi nie wiedzieliśmy, że zaraz obok powstanie obowdnica. To chyba pierwszy w Polsce pomysł, by poprowadzić ją przez osiedle. Są alternatywne lokalizacje i drogę można odsunąć, ale władze ich nie podejmują. - Prosimy o dokumenty i przyjrzymy się sprawie. Taki problem niestety pojawia się w wielu miastach - przyznał Adam Bodnar.

Janina Kosiedowska, prezeska chojnickiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego narzekała, na coraz większą biurokrację, która spada na działaczy społecznych, a która odstrasza. - Nasza księgowość jest już prawie taka, jak w firmach... Zwracała też uwagę na nierówne traktowanie NGO-sów. Jako przykład podała ONR.  Nierówne traktowanie organizacji dostrzega też rzecznik. Przykład? Centrum Praw Kobiet nie dostało środków na wsparcie kobiet ofiar przemocy, bo rzekomo dyskryminuje to mężczyzn. - Mam wrażenie, że chodzi o względy polityczne, a nie nierówne traktowanie płci. Potem przedsiębiorcy nie chcą wspierać tych stowarzyszeń, żeby uniknąć problemów, jak choćby kontroli.

Zaś co do rozliczeń złudzeń nie miał. Te są niestety potrzebne po przypadkach nadużyć przy publicznych zbiórkach. - Jest wiele miast, gdzie jest wsparcie z samorządów przy wypełnianiu dokumentów - dodał. - Siła jest w masie. Stowarzyszenia muszą się razem organizować i wspierać, bo inaczej zgniecie - doradzał jeszcze współpracownik rzecznika.

Rzecznik odsyłał wszystkich na stronę www.rpo.gov.pl, na której znajdą nie tylko kontakt, ale także relację ze spotkań i potem linki, by śledzić zgloszone przez mieszkańców sprawy.

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl