Strona główna

In vitro nie wystartuje w styczniu

In vitro nie wystartuje w styczniu

2017-11-13 11:52:38  |  Monika Szymecka

W ogóle nie wiadomo, od kiedy miasto będzie finansowo pomagać parom z problemem niepłodności. Prace nad programem wsparcia prokreacji chojniczan przeciągają się w czasie. Wiadomo jedynie tyle, że założonego terminu nie da się dotrzymać. Dodatkowo jest ryzyko, że wojewoda uchyli podjętą przez radę miejską uchwałę.

 


Pomysł finansowej pomocy dla par starających się o potomostwo burmistrz Arseniusz Finster ogłosił 8 marca. Zespół, który miał opracować program obejmujący zarówno in vitro, jak i inne metody - naprotechnologia, został powołany 22 czerwca. Projekt dotyczący in vitro na bazie dokumentu z Częstochowy sporządził urzędnik Grzegorz Czarnowski z 9-osobowego zespołu. Jego członkowie na początku lipca otrzymali treść i mieli wnieść do niej uwagi. W międzyczasie odbyło się spotkanie z ekspertką od naprotechnologii dr n. med. Aleksandrą Kicińską. Ostatnie spotkanie zespołu odbyło się 6 września. Metodę in vitro objaśniał wówczas doktor Marek Szymański. Minęły ponad dwa miesiące. Burmistrz, który koordynuje prace zespołu, sam niedawno przyznał, że prace nieco spowolniły i w zalewie innych ważnych spraw trafiły do zamrażarki. Ale zespołowi przewodniczy jego zastępca Edward Pietrzyk, którego pytamy co dalej. W tym tygodniu ma odbyć się następne spotkanie z drem Szymańskim. - Doktor jest bardzo zawalony pracą, dlatego ta konsultacja troszeczkę się przeciąga. On dzwoni, przeprasza... Być może w czwartek lub piątek uda się zwołać posiedzenie zespołu.

Łącznie nad zagadnieniem pracuje 13 osób. Wśród nich są radni i urzędnicy, a także czterech ekspertów. Na początku pracy to właśnie wiceburmistrz Pietrzyk przedstawił jej harmonogram. Założenie było takie, by program był gotowy na koniec wakacji. Następnie miał trafić do opiniowania przez zewnętrzne niezależne gremium, nawet na dwa miesiące, i zostać przyjęty uchwałą w październiku lub listopadzie. To jest już niewykonalne. Podobnie jak wyłonienie do końca roku przychodni, które zajmowałyby się parami z Chojnic. W styczniu te miały już zacząć badania przed zapłodnieniem metodą pozaustrojową lub inne oparte o naprotechnologię, a rekomendowane przez kościół katolicki. - Jeżeli zespół zatwierdzi już jakiś dokument, to wtedy skierujemy go do zaopiniowania do specjalnej komisji. Proces opiniowania trwa nawet do dwóch miesięcy - opisuje Edward Pietrzyk. - Potem wojewoda ma swoje zadanie, czy nam uchyli czy nie...

Szef zespołu już raz podał konkretne terminy. Teraz tego błędu popełniać nie chce. - Nie chcę rzucać terminu. Jeżeli się poda termin, to potem jest obligujące. Będzie pewne opoźnienie.

Link do Mp3 (- Nie chcę rzucać terminu...)


W projekcie dla in vitro zapisano kwotę 200 tys. zł, która na początek miała być rozdysponowana między 26 par z Chojnic. Borykające się z problemem niepłodności pary, które chciały skorzystać z pomocy samorządu w kosztownym skadinąd leczeniu, muszą uzbroić się w cierpliwość. Na pomoc państwa nie mają co liczyć, kiedy ministerstwo zdrowia w najnowszym spocie nakłania by brać przykład z... królików. Zdrowy tryb życia i "dużo ruchu" nie jest gwarancją na posiadanie potomostwa. Takie uogólnienie dla par starających się o potomstwo, czasem wręcz latami, jest po prostu krzywdzące i uwłaczające. Politykę też wypada odłożyć na bok i zamiast zaprzątać sobie głowę publikacjami "Gazety Polskiej" wyrokującymi, że burmistrz Chojnic wycofał się z in vitro, bo PiS wycofał się z dwukadencyjności, po prosto dokończyć, to co się zaczęło.

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl