Strona główna

Wzory zaklęte w papier pokonają czas

Wzory zaklęte w papier pokonają czas

2016-06-09 15:30:55  |  Monika Szymecka

Nie spoczywają już w tapczanie, ani tym bardziej nie spłoną. - Dobrze, że jest czas na etnomodę - cieszy się dyrektorka Gminnego Ośrodka Kultury Justyna Rząska, która namówiła hafciarkę Aleksandrę Lubińską po 20 latach przerwy w pracy instruktorskiej, by podzieliła się swoją wiedzą z młodszym pokoleniem. Jej dorobek jest imponujący i tylko część wzorów zmieściła się w wydanej właśnie teczce z wzorami haftu kaszubskiego. - Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa - uprzedza Rząska.

 

Dziś w Muzeum Historyczno - Etograficznym w Chojnicach miała miejsce promocja teczki "Wzory haftu kaszubskiego Aleksandry Lubińskiej z Chojnic". W gminnych placówkach świat haftu kaszubskiego, a dokładnie jego lokalnej odmiany, zgłębiają już od 2013 roku. Wśród różnych powodów, dla których ruszył szeroki projekt finansowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, było, jak sama przyznaje Justyna Rząska, poczucie zazdrości. W pobliskiej Tucholi koło hafciarskie prężnie działa i to z udziałem młodych adeptek tej sztuki. W świetlicach wiejskich w gminie Chojnic nauczycielką była lokalna mistrzyni Aleksandra Lubińska. - Dzięki sprawczyniom zamieszania zainspirowałyśmy się by pójść krok dalej - tłumaczy szefowa GOK-u. Efektem jest opasła teczka. - Będzie stanowić dalszy ciąg życia pani Aleksandry. To prawdziwa maestria - przyznaje etnografka Kinga Turka - Skowronek z toruńskiego muzeum. - To tylko ułamek wzorów. Mogą być następne teczki. Wzory zaklęte w papier pokonają czas.

Tradycyjne wzory mające swoje początki przed stu laty, zostały utrwalone też w wersji elektronicznej. W teczce oprócz wersji papierowej jest i płytka. Następne pokolenia będą mogły je przenosić na materiał. Hafty pani Aleksandry można już podziwiać w muzeach w Gdańsku, Krakowie czy Toruniu. - Należy do najlepszych haciarek kaszubskich. Ma talent do komponowania, a do tego zdolności dydaktyczne - chwali kustosz z toruńskiego muzeum.

- To, że pani Aleksandra odważyła się na taki krok po 20 latach przerwy jest zupełnie niezwykłe - uważa etografka Wanda Szkulmowska. - Obudziła nadzieje, taki renesans chojnicki. Tak dalej trzymać. Teraz musicie mieć własne pomysły - te słowa kieruje do uczennic pani Oli i uświadamia jej, że tak szybko takiego skarbu nie puszczą. Wspominała też udział obu w konkursach hafciarskich organizowanych w Tucholi. - Ja naprawdę byłam jędzą. Myślę, że ona też. Bywało nawet 300 prac, a na wystawę szły tylko te bardzo dobre.

Zainteresowanie dorobkiem hafciarek przyszło w odpowiednim momencie, by ocalić od zapomnienia motywy powstające z użyciem siedmiu kolorów. - Miałam tapczan pełen wzorów. Córka pytała mnie: co z nimi zrobisz? Odpowiadałam: jak umrę, spalisz. Wtedy zadzwoniła pani Justyna. Skorzystaj z tego, niech twoje kwiatki żyją - namówiła mnie córka - opowiadała autorka kompozycji ze świeżo wydanej teczki. Dużą zasługę miała w tym gminna placówka. - Z miastem tak nie współpracowałam. Kiedyś trochę w spółdzielni mieszkaniowej, ale zespół się zestarzał - w tym miejscu hafciarka wspomniała nieżyjące już koleżanki.

Radość z owoców pracy wyraziły dziś bukiety złożone z kwiatów w siedmiu kolorach.

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl