Kaganiec nie zostanie do końca zdjęty
Końca dobiega kontrola radnych na basenie. Choć dopiero przygotowują swoje stanowisko, to już podkreślają, że sytuacja się poprawiła, bo ich uwagi wzięto sobie do serca w miejskiej spółce. Hurraoptymizm całkowicie obcy jest radnemu opozycji Mariuszowi Brunce, który uważa, że zmiany w dobrym kierunku są spowodowane tym, że pracę za prezesa Palucha zaczęła wykonywać rada nadzorcza, co pokazuje, że ten jest całkowicie zbędny. A w dodatku zaczęto działać krótko przed terminem kolejnej kontroli. - Kaganiec nie zostanie do końca zdjęty – podkreślał Antoni Szlanga, wiceprzewodniczący szefa zespołu kontrolnego.
Protokół z kontroli ma być gotowy w połowie maja, ale już na jej początku radni okazywali swoje zadowolenie z wyższej frekwencji, wpływów i nieco mniejszej niż zwykle straty, choć miasto i tak spółkę wsparło niebagatelną kwotą 1,4 mln zł. Ta w kolejnych latach będzie zapewne wyższa, bo rajcy już mówią o potrzebie nakładów na modernizację obiektu. Wydaje się, że w opozycji do reszty stoi Mariusz Brunka, który przypomniał im, że w zeszłym roku stwierdzili, że dotychczasowy prezes nie daje rękojmi zasadniczych zmian w spółce. A coś wreszcie drgnęło, kiedy za pracę zabrał się nie tyle prezes, co rada nadzorcza, która zdaniem radnego, wyręczała go w swoich obowiązkach, a jej członkowie wręcz przygotowywali różne pisma. Brunka zwrócił uwagę, że kontrola w ubiegłym roku wyglądała zupełnie inaczej, a teraz bardziej przypominała teatr niż ślęczenie nad dokumentami. A że nie chciał brać w nim udziału, to wyszedł z pierwszego spotkania.
Na takie określenie wizyty w Parku Wodnym nie zgadza się Stanisław Kowalik, który będąc na zwiedzaniu zauważył zmiany w dobrym kierunku. - Może jest daleko do doskonałości, ale jest pozytywna iskierka. Nikt nie dopuszcza, by wychwalać prezesa pod niebiosa. Zdaniem Antoniego Szlangi sytuacja zmieniła się diametralnie. - Ograniczenie roli prezesa nie oznacza, że nie ma nic do gadania – odparł. Podkreślał, że atrakcje, za które prezes zabrał się najpierw bez pozwoleń – zewnętrzna sauna, jacuzzi i apartament, po spełnieniu formalności, przyniosły efekty w postaci frekwencji. - To nie jest przedsiębiorstwo produkcyjne, żeby były zyski – stwierdził, dodając, że strata była i tak mniejsza niż wcześniej. - W protokole końcowym należy uznać daleko idącą poprawę. Nie zgadzał się z Brunką, jakoby Mariusz Paluch został ubezwłasnowolniony, ale sam przyznał, że działał skuteczniej, bo był kontrolowany. - Od roku czasu nie ma go w mediach – pokusił się nawet o uwagę.
- Jest lepiej, bo za prezesa zaczęli inni pracować, ale na tym nie polega nadzór właścicielski. Został nałożony kaganiec i to nie jest sukces – podkreślał Mariusz Brunka po spotkaniu z radą nadzorczą, której członkowie dokładnie wymieniali, co zrobili.
- Ta kontrola potrząsnęła Centrum Parkiem. Dało się wiele rzeczy zrobić, a sukces ma zawsze wielu ojców. Plan naprawczy trwa i kaganiec nie zostanie do końca zdjęty. To powinno być utrzymane – uważa radny Szlanga, który na siebie wziął napisanie protokołu, do którego swoje zdanie będą mogli wnieść poszczególni członkowie zespołu. Na pewno zrobi to Brunka. - Ja nie jestem nastawiony negatywnie i nie mówię, że na 100 % będzie to odrębne zdanie, ale wszystko rozbija się o słowa.
Choć na koniec posiedzenia nastroje nieco się stonowały, to w jego trakcie było nerwowo. Zresztą już pierwsze spotkanie na basenie zaczęło się od kłótni, po której wyszedł radny Brunka, o co koledzy cały czas mają do niego pretensje.