Strona główna

Kaganiec nie zostanie do końca zdjęty

Kaganiec nie zostanie do końca zdjęty

2016-04-28 11:48:33  |  Monika Szymecka

Końca dobiega kontrola radnych na basenie. Choć dopiero przygotowują swoje stanowisko, to już podkreślają, że sytuacja się poprawiła, bo ich uwagi wzięto sobie do serca w miejskiej spółce. Hurraoptymizm całkowicie obcy jest radnemu opozycji Mariuszowi Brunce, który uważa, że zmiany w dobrym kierunku są spowodowane tym, że pracę za prezesa Palucha zaczęła wykonywać rada nadzorcza, co pokazuje, że ten jest całkowicie zbędny. A w dodatku zaczęto działać krótko przed terminem kolejnej kontroli. - Kaganiec nie zostanie do końca zdjęty – podkreślał Antoni Szlanga, wiceprzewodniczący szefa zespołu kontrolnego.

 

Protokół z kontroli ma być gotowy w połowie maja, ale już na jej początku radni okazywali swoje zadowolenie z wyższej frekwencji, wpływów i nieco mniejszej niż zwykle straty, choć miasto i tak spółkę wsparło niebagatelną kwotą 1,4 mln zł. Ta w kolejnych latach będzie zapewne wyższa, bo rajcy już mówią o potrzebie nakładów na modernizację obiektu. Wydaje się, że w opozycji do reszty stoi Mariusz Brunka, który przypomniał im, że w zeszłym roku stwierdzili, że dotychczasowy prezes nie daje rękojmi zasadniczych zmian w spółce. A coś wreszcie drgnęło, kiedy za pracę zabrał się nie tyle prezes, co rada nadzorcza, która zdaniem radnego, wyręczała go w swoich obowiązkach, a jej członkowie wręcz przygotowywali różne pisma. Brunka zwrócił uwagę, że kontrola w ubiegłym roku wyglądała zupełnie inaczej, a teraz bardziej przypominała teatr niż ślęczenie nad dokumentami. A że nie chciał brać w nim udziału, to wyszedł z pierwszego spotkania.

Na takie określenie wizyty w Parku Wodnym nie zgadza się Stanisław Kowalik, który będąc na zwiedzaniu zauważył zmiany w dobrym kierunku. - Może jest daleko do doskonałości, ale jest pozytywna iskierka. Nikt nie dopuszcza, by wychwalać prezesa pod niebiosa. Zdaniem Antoniego Szlangi sytuacja zmieniła się diametralnie. - Ograniczenie roli prezesa nie oznacza, że nie ma nic do gadania – odparł. Podkreślał, że atrakcje, za które prezes zabrał się najpierw bez pozwoleń – zewnętrzna sauna, jacuzzi i apartament, po spełnieniu formalności, przyniosły efekty w postaci frekwencji. - To nie jest przedsiębiorstwo produkcyjne, żeby były zyski – stwierdził, dodając, że strata była i tak mniejsza niż wcześniej. - W protokole końcowym należy uznać daleko idącą poprawę. Nie zgadzał się z Brunką, jakoby Mariusz Paluch został ubezwłasnowolniony, ale sam przyznał, że działał skuteczniej, bo był kontrolowany. - Od roku czasu nie ma go w mediach – pokusił się nawet o uwagę.

- Jest lepiej, bo za prezesa zaczęli inni pracować, ale na tym nie polega nadzór właścicielski. Został nałożony kaganiec i to nie jest sukces – podkreślał Mariusz Brunka po spotkaniu z radą nadzorczą, której członkowie dokładnie wymieniali, co zrobili.

- Ta kontrola potrząsnęła Centrum Parkiem. Dało się wiele rzeczy zrobić, a sukces ma zawsze wielu ojców. Plan naprawczy trwa i kaganiec nie zostanie do końca zdjęty. To powinno być utrzymane – uważa radny Szlanga, który na siebie wziął napisanie protokołu, do którego swoje zdanie będą mogli wnieść poszczególni członkowie zespołu. Na pewno zrobi to Brunka. - Ja nie jestem nastawiony negatywnie i nie mówię, że na 100 % będzie to odrębne zdanie, ale wszystko rozbija się o słowa.

Choć na koniec posiedzenia nastroje nieco się stonowały, to w jego trakcie było nerwowo. Zresztą już pierwsze spotkanie na basenie zaczęło się od kłótni, po której wyszedł radny Brunka, o co koledzy cały czas mają do niego pretensje.

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl