Bez cudów, ale chętnych wielu
Ponad 60 osób złożyło swoje CV i ubiegało się o pracę w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Chojnicach. Etaty są tylko dwa i już obsadzone.
Gdyby nie program 500 + skierowany do rodzin, nowi pracownicy nie byliby potrzebni. Jednak w związku z nowymi obowiązkami, które czekają urząd już od kwietnia, ogłoszono konkurs. Przystąpiły do niego aż 63 osoby. O takie stanowiska w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej ubiegała się podobna ilość chętnych. - Praca w samorządzie to dosyć stabilna praca. Tu jeśli ktoś się sprawdzi, to ma stablizację - tak tłumaczy to wójt Zbigniew Szczepański. Zresztą to nie jedyne ogłoszenie urzędowe, które spotkało się z takim zainteresowaniem. Jakiś czas temu kilkadziesiąt osób chciało podjąć pracę w tutejszym biurze podawczym.
Nowi pracownicy GOPS-u zatrudnieni na stanowiskach podinspektorów ds. świadczeń rodzinnych, wychowawczych i alimentacyjnych po trzech miesiącach zarobią około dwóch tysięcy złotych. - W urzędach cudów nie zarabiają. Po okresie próby, gdzieś trzech miesięcy, dostaną ok. 2 tys. zł na rękę. Po 15 latach pracy w urzędzie gminy moja załoga zarabia mniej więcej tyle co nauczyciele, czyli gdzieś 2700-3300 na rękę - przyznaje wójt.
Link do Mp3 (W urzędach cudów nie zarabiają...)
W wyniku naboru na stanowiska podinspektorów zatrudnione zostały dwie panie Karina Pasieka z Objezierza i Magdalena Delekta z Chojnic.