Strona główna

Parter żłobka dla prywatnego przedszkola

Parter żłobka dla prywatnego przedszkola

2015-10-21 14:06:03  |  Tekst i fot. mz

Radni zmienili zdanie, choć jeszcze dwa tygodnie temu decyzję chcieli odwlec. Dziś uchwała o zbyciu parteru miejskej placówki dla dotychczasowego dzierżawcy, czyli przedszkola niepublicznego Skrzaty, jest już przyklepnięta, ale jednomyślności nie było nawet w klubie radnych burmistrza.

 

Mimo że temat był szeroko omawiany w gronie radnych w ubiegłym tygodniu na połączonych obradach komisji rady miejskiej, to przed głosowaniem na samej sesji także rozgorzała gorąca dyskusja. Z jednej strony opozycja kolejny raz podnosiła argument, by nie zamykać możliwości rozwoju publicznego żłobka i nie polegać tylko na prywatnych. Mariusz Brunka nie patrzy tak optymistycznie jak Antoni Szlanga, że gdy dwoje rodziców pracuje, to na pewno stać ich na opłacenie żłobka, niezależnie jakiego. Marek Szank zauważył, że rodzice decydują się na niepubliczną placówkę, bo ich dzieci nie załapują się na listę w miejskiej. - Co roku pani dyrektor żłobka zgłaszała postulaty powiększenia placówki – mówiła Marzenna Osowicka i dodała, że nawet radni wizytujący placówkę wypowiadali się o niej w samych superlatywach.

O nieobecność dyrektorki Ludmiły Szultki dopytywał Leszek Pepliński: - Mogłaby zabrać głos i udzielić odpowiedzi. Ale burmistrz uznał, że nikt nie uznawał tego za nieodzowne. - Uchwała mówi o sprzedaży, nie o rozszerzeniu oferty przez żłobek – odparł Arseniusz Finster, który radnemu poradził poniewczasie, że mógł poprosić przewodniczącego o specjalne zaproszenie.

Zresztą według słów burmistrza cała dyskusja była poniewaczasie: - Nawet jak nie będziemy sprzedawać tych pomieszczeń, to i tak nie możemy ich zabrać prowadzącym przedszkole Skrzaty, bo taki jest zapis w umowie przekształceniowej tego przedszkola publicznego w niepubliczne.

- To po co uchwały o pierwszeństwie w zakupie skoro niejako jest to już zagwarantowane?! – dziwił się Marek Szank. A Mariusz Brunka stwierdził, że opozycja chciała tylko bronić status quo, a złamanie zapisów tak skonstruowanej umowy może narazić miasto na kolejny przegrany proces. Jak nie omieszkał zauważyć opozycyjny radny: - Mamy duże doświadczenie w tej dziedzinie.

Do swoich argumentów za sprzedażą części miejskiej nieruchomości burmistrz na sesji dołożył kolejne. Pozbierał informacje z innych miast i najbardziej podpasował mu Bytów, gdzie samorząd na jedno dziecko w żłobku publicznym płacić ma tylko 460 zł, a tymczasem u nas to dwukrotnie więcej. - Chyba pojadę do Bytowa. Uczyć trzeba się od lepszych – przyznał. Jak przekazał, tam pobudowano placówkę na 124 dzieci, ale tylko 78 jest w chwili obecnej. Dlatego Finster jest przeciwny molochowi, jak sam go określił.

Ale opozycja słusznie zauważyła, że decyzja o sprzedaży podyktowana jest ambitnym planem inwestycyjnym. - Wiele nieruchomości jest sprzedawanych i my wtedy nie protestujemy, ale dziś jest inaczej – zwrócił uwagę radny Brunka. - Nie udało się sprzedać apteki, mamy opóźnienie z Metalowcem, a chcę tak realizować budżet, by nie brać kredytu – przyznał Arseniusz Finster. - Jaki jest sens konserwować kwotę 1,5 mln zł?

Takie stawianie pod ścianą nie spodobało się Osowickiej. Włodarz tak tego nie postrzegał: - Nie mam misji przekonywać PChS. Nie ma też żadnej dyscypliny w moim klubie – zastrzegł. I faktycznie część radnych z klubu burmistrza się wyłamała. Byli to Marek Szank i Marcin Łęgowski, a Marek Bona i Andrzej Gąsiorowski od głosu się wstrzymali. Przeciwni zbyciu byli radni PChS: Brunka i Osowicka, a także PO: Joanna Warczak i Leszek Pepliński. Za było 12 rajców.

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl