Strona główna

Debata przedwyborcza z kandydatami z Chojnic

Debata przedwyborcza z kandydatami z Chojnic

2015-10-09 15:20:02  |  Tekst i fot. mz

Siedmiu mężczyzn, kandydatów do sejmu, skorzystało z zaproszenia Projektu Chojnicka Samorządność do przedwyborczej debaty, która odbyła się w czwartkowy wieczór w restauracji Sukiennice. A jutro na rynku prawybory parlamentarne.

 

W naszym okręgu, czyli gdyńskim, zerejestrowano dziewięć list. Na sześciu pojawiły się nazwiska z Chojnic, a aż siedmiu kandydatów przyjęło zaproszenia na debatę. Udział w niej wzięli (w kolejności zarejestrowanych list): Aleksander Mrówczyński (KW PiS), Leszek Redzimski (KW PO RP), Jerzy Chlebowicz, Stanisław Kalinowski (KW PSL), Michał Gruchała (KWW Kukiz'15), Marcin Starszak (KW Nowoczesna Ryszarda Petru), Artur Myszkowski (KWW Zbigniewa Stonogi). Dwóch z nich miało już okazję zasiadać w sejmowych ławach, to Leszek Redzimski i Stanisław Kalinowski. Doświadczenie samorządowe ma za sobą Aleksander Mrówczyński, który już trzecią kadencję jest radnym powiatowym. Poza Jerzym Chlebowiczem, który startował już w wyborach, dla pozostałych kandydatów to polityczny debiut.

Moderatorem debaty był Mariusz Brunka, członek organizacji pozarządowych, radny miejski z Projektu Chojnicka Samorządność. Od zaproszonych gości chciał się dowiedzieć m.in. jakimi lokalnymi problemami mają zamiar zająć się w sejmie, jeśli do tego by się dostali. W poszczególnych wypwiedziach siedmiu mówców pokrywały się pewne postulaty. Zarówno Leszek Redzimski, jak i Aleksander Mrówczyński, mówili o lobbowaniu na rzecz remontu szosy bytowskiej. Artur Myszkowski na przykładzie odrzucenia wniosku o referendum ws. likwidacji Straży Miejskiej w Chojnicach doszedł do wniosku, że nie szanuje się praw obywatelskich i nie pozwala obywatelom nic zmieniać, co budzi jego sprzeciw. Hasło referendum podchwycił jeszcze prawnik Jerzy Chlebowicz, któremu pasuje właśnie taki sposób podejmowania decyzji w sprawach lokalnych. O potrzebie połączenia Chojnic szybką koleją z Trójmiastem mówili Leszek Redzimski i Marcin Starszak.

Mimo tego, że kandydaci reprezentują różne partie, podczas debaty pojawiło się niewiele skrajności i radykalnych poglądów. Nawet w przypadku pytania o uchodźców wypowiedzi były dosyć ostrożne. Niby mówiło się o otwartości, ale z zastrzeżeniem, że na własnym podwórku są jeszcze inne sprawy do rozwiązania, a na powrót czekają przecież repatrianci. Tych w pierwszej kolejności ściągnąłby Michał Gruchała od Pawła Kukiza, bo obawia się, że różnice kulturowe, jeśli idzie o islam będą nie do przeskoczenia. Artur Myszkowski uważa, że trzeba najpierw pomyśleć o uchodźcach zza wschodniej granicy, a Leszek Redzimski podkreślał, że nie ma zgody na emigrantów ekonomicznych. Inni także zwracali uwagę, by rozróżniać te dwie grupy.

Generalnie kandydaci łaskawym okiem patrzą też na uwłaszczenie działkowców za jakąś symboliczną opłatą, na rozsądnych zasadach i przy pewnym zachowaniu legalności, jeśli idzie o kwestie budowlane. Przeciwnego zdania, choć pewnie mało popularnego, był Marcin Starszak od Ryszarda Petru: - Nie można faworyzować pewnej grupy społecznej i rozdawać przywilejów. Jego partia jest zresztą za likwidacją choćby przywilejów emerytalnych wybranych grup zawodowych.

W wypowiedziach kandydatów z Chojnic przewijała się dwukadencyjność. Nasza reporterka zapytała więc dwóch byłych posłów, co zrobili w tej materii, będąc w sejmie. Stanisław Kalinowski przed laty miał proponować 2,5 kadencyjność. - Żeby nie było takiej sytuacji, że wszyscy są nowi, a następowała stopniowa wymiana – argumentował. Leszek Redzimski, który w sejmowych ławach zasiadał przez niecały rok, przyznał że nie zdążył zrobić nic, choć dwukadencyjności chciałby szczególnie na stanowiskach burmistrzów, wójtów i starostów. Ale nie tylko kandydaci byli przygotowani do debaty. Przysłuchujący się jej Kamil Kaczmarek nie omieszkał wytknąć Redzimskiemu, że głosował przeciw poprawce zgłoszonej przez Beatę Kempę, a dotyczącą właśnie dwukadencyjności w jednostkach samorządu terytorialnego. - Teraz wypowiada się pan jako zwolennik dwukadencyjności, czyżby protokoły z obrad sejmowych były sfałszowane? Skąd ta ewolucja? - kpił zorientowany słuchacz. - Głosowałem przeciw, bo to było niechlujnie przygotowane, pod pic. Pani Beata Kempa z tego słynie – odparł członek PO.

Były też pytania, na które odpowiedź przysporzyła sporo trudności. I bynajmniej nie były to pytania skomplikowane... Rzecz tyczyła jednej z ostatnich "chwytliwych" propozycji kampanijnych, czyli podniesienia minimalnej stawki wynagrodzenia na godzinę do 12 zł. Uczestnicy debaty, kiedy mieli opowiedzieć się czy są za taką propozycją, nieco nieśmiało podnieśli ręce. Natomiast kiedy z sali padło proste pytanie, czy to kwota netto czy brutto, nie potrafili już odpowiedzieć...

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl