Strona główna

Infantylizm władzy

Infantylizm władzy

2015-04-01 15:37:16  |  Czytelnik

Mój znajomy, ojciec dwóch niezwykle radosnych chłopców, zaobserwował pewną prawidłowość. Otóż obaj uczniowie mają zwyczaj "zapominania" o szczególnie trudnych zadaniach domowych. Korzystając z nieuwagi rodziców, radząc sobie całkiem nieźle, zazwyczaj dopiero późnym wieczorem chłopcy przypominają sobie o zadaniu tekstowym z matematyki, czy napisaniu rozprawki. Rodzice niesfornych dzieciaków rozpracowali już pewną taktykę - odwlekania rozpoczęcia pracy nad zadaniem domowym, tak, aby zaangażować rodziców w jej wykonanie pod presją czasu. Dlaczego o tym piszę - otóż dlatego, że patrząc na poczynania władz miasta zauważam podobny, infantylny schemat w ich działaniu.

 

Przebudowę dworca PKP, nowy budynek ChDK, kolejną modernizację stadionu MKS Chojniczanka łączy jedno - wszystkie działania podejmowane są ad hoc, na ostatnią chwilę, pod presją czasu.

Remont, przebudowa dworca PKP, a w ostatnim czasie budowa transportowego węzła integracyjnego to kontynuacja dyskusji trwającej od dwudziestu lat. Kilka miesięcy temu zlecono opracowanie koncepcji panu Zdzisławowi Kufflowi, a już mają zapadać decyzje o wybraniu rozwiązania o najwyższych kosztach ludzkich, związanego z koniecznością eksmisji 8 rodzin z ul. Nad Dworcem. Pomimo tego, że przez ostatnie 16 lat nie przygotowano oceny potrzeb, potencjału, pomiarów ruchu pasażerskiego, ilości samochodów, taksówek,  autobusów i pociągów przewijających się przez dworzec PKP, dziś chce się podejmować decyzję w ciągu kilku miesięcy. Oczywiście kwestia dworca powinna być rozwiązana dawno temu, a odpowiednie ekspertyzy i plany czekać na finał rozmów z PKP. Nie stało się tak, więc jeśli istnieje szansa na sfinalizowanie tego działania, powinno się z niej skorzystać. Tylko czy z powodu wcześniejszych zaniedbań dziś powinniśmy pochopnie i w pośpiechu podejmować decyzje o kształcie transportu publicznego w perspektywie następnych kilkudziesięciu lat?

Przed dwoma laty większość mieszkańców, łącznie z dyrektorem ChDK Radosławem Krajewiczem, była przekonana, że budowa Chojnickiego Centrum Kultury jest na ostatniej prostej. Tymczasem dwa lata później nie wiemy, jakie jest stanowisko miasta dotyczące przyszłości domu kultury. Upadł projekt Balturium, pasożytnicza propozycja stworzenia spójnej koncepcji z Chocińskim Młynem zaginęła gdzieś na leśnej ścieżce, dziś pojawia się koncepcja wykorzystania części frontowej budynku byłego szpitala, która stoi pusta. Osobiście widzę w tym więcej pozornych działań, niż rzeczywistych propozycji. Szkoda, że znów zamiast prowadzenia dialogu powstają pomysły pisane patykiem po wodzie, bez wizji, chłodnej oceny sytuacji i rzeczywistej dyskusji.

No i modernizacja stadionu przy ul. Mickiewicza. Wydaje się, że miasto Chojnice zdecydowało się na pełnienie roli bogatego i bezkrytycznego sponsora lokalnej piłki nożnej. Na finansowanie I-ligowych aspiracji lokalnych działaczy i kibiców piłkarskich składają się już nie tylko stypendia sportowe (ponad 500 000 rocznie), bezpłatne użyczenie stadionu i boisk treningowych, ale także dotacje na szkolenie młodzieży i ciągłe modernizacje stadionu narzucane przez PZPN. O tym, jakie są wymagania piłkarskiej centrali, wiemy od wielu lat. Od chwili upragnionego awansu latem 2013 roku nie zmieniły się wymagania stawiane I-ligowym klubom. Dlaczego zatem o rzeczywistych kosztach dostosowania klubu do wymogów mu stawianych dowiadujemy się na kilka miesięcy przed upływem terminu wymaganego do uzyskania licencji na sezon 2015-2016. I w tym wypadku wcześniejsze szacunki okazują się nie mieć wiele wspólnego z rzeczywistością. Wartość szacowana jeszcze pół roku temu jest wielokrotnie niższa od rzeczywistych kosztów, które przedstawiło 5 firm uczestniczących w przetargach. Reakcja jest prosta. Należy dorzucić brakujące 1,3 miliona złotych i realizować inwestycję, bo w innym wypadku MKS nie otrzyma wymaganej licencji.

Mechanizm nie jest skomplikowany - podejmuje się pozorowane działania, które mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Gdy zbliża się moment podejmowania konkretnych decyzji, okazuje się, że zamierzenia nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością. Skoro nie można zmienić rzeczywistości, naprędce zmienia się plan. Przykre jest jeszcze jedno. Dzieje się to kosztem mieszkańców. To oni płacą dodatkowe miliony za źle przygotowane wnioski na dofinansowanie inwestycji, to oni płacą za źle przygotowane przetargi. W tej grze, w której co chwilę rzucana jest świeca dymna, dla niepoznaki wrzucany jest absurdalny temat w stylu filii rezerwatu przyrody w centrum miasta, likwidacji peronów, przebudowy stadionu za kilkaset tysięcy złotych.

I tak, gdy brak już innych możliwości, wyszukiwane są uzasadnienia, czy też raczej usprawiedliwienia - dlaczego nie udało się pozyskać unijnej dotacji, dlaczego ścieki zalewają park za 22,9 mln zł, dlaczego dom kultury jest ruiną, a dworzec PKP skansenem? Chojniczanka dostaje 100 % na potrzebne inwestycje, a inni muszą żebrać o drobniaki.

Kompromitacja władzy rządzącej miastem od 16 lat, a raczej układu, który nim rządzi, ma wiele twarzy. Warto spojrzeć wstecz i porównać obietnice z tym, co zostało zrealizowane. Warto wciąć pod uwagę także fakt, że to co zostało zrobione, zostało wykonane wielkim kosztem, a na dodatek doprowadziło do wielomilionowego zadłużenia.

Wracając do dwójki chłopców - tak jak oni, starając się zmanipulować rodziców późnym rozpoczęciem pracy nad zadaniem domowym - mobilizują rodziców do  wspólnego zaangażowania przy odrobianiu pracy domowej, tak i nasze władze używają wszelkich argumentów dla wymuszenia pomocy mieszkańców - "musimy dołożyć 1,3 miliona, bo nie zagramy w I lidze", "trzeba wyburzyć dwa zabytowe budynki, innej alternatywy nie ma", "wymyślmy co z domem kultury, bo Balturium nie wypaliło". Tylko czy wobec infantylnej władzy nie powinniśmy wykazać trochę więcej krytycznego, zdrowego rozsądku? Młodzianom można wybaczyć, ale starym, politycznym wyjadaczom już raczej nie wypada.

Powiązane artykuły:

Najnowsze artykuły:

pełna wersja Chojnice24  |  do góry

© chojnice24.pl  |  powered by intensys.pl