MZK i PKS razem?

Pojawił się taki pomysł, odbyło się nawet spotkanie. Póki co miasto, które jest właścicielem Miejskiego Zakładu Komunikacji nie ma zamiaru, ani interesu, by łączyć dwie firmy.

Spotkanie w urzędzie gminy wójt Zbigniew Szczepański zorganizował na prośbę prezesa PKS Chojnice Sp. z o.o. Piotra Bieńkowskiego w ubiegłym tygodniu. Tematem było działanie obu firm na lokalnym podwórku i ich ewentualne połączenie. - Pan prezes w rozmowie ze mną stwierdził, że nie ma raczej miejsca dla dwóch przewoźników w powiecie chojnickim. Po co utrzymywać dwie bazy? - mówił wójt jeszcze przed spotkaniem.

Innego zdania jest burmistrz Arseniusz Finster. - Łączenie dwóch potencjałów ma sens tylko wtedy, kiedy nowy, większy byt ekonomiczny zajmie się nowymi obszarami. Co nam wyjdzie z połączenia MZK i PKS, które wzajemnie konkurują? Rynek przez to się nie powiększy – uważa włodarz miasta, które jest właścicielem udziałów w miejskiej spółce. Co innego, gdyby firmy chciały wejść np. w obszar transportu ciężarowego czy usług komunalnych, jak utrzymanie zimowe dróg. Zdaniem burmistrza, w kontekście MOF lepsze byłoby nawet połączenie przewoźników z Chojnic i Człuchowa.

Od 2011 roku na mocy porozumienia MZK świadczy usługi na terenie gminy Chojnice, na podstawie którego samorząd płaci ok. miliona złotych. Zawarto je po tym, gdy z części kursów na terenie gminy wycofał się chojnicki PKS. Taka współpraca miastu odpowiada i chce ją utrzymać. Mało tego burmistrz chętnie sprzedałby połowę udziałów w spółce gminnemu samorządowi. - Współpraca w kontekście organizacji transportu zbiorowego jest bardzo dobra. Gmina w pełni pokrywa koszt przewozu na swoim terenie. W 2013 roku spółka nie miała straty – informuje burmistrz. Odnosi się też do argumentów o obniżeniu kosztów funkcjonowania. - Najmniejszego sensu nie ma likwidacja jednej z baz, gdzie są przecież stacje benzynowe, diagnostyczna czy sklep – argumentuje Finster.

Podsumowując, w obecnych warunkach miasto jest przeciwne połączeniu MZK z PKS.