Razem w szkole, pracy i małżeństwie
Teresa i Hilary Narlochowie poznali się w szkole. Wspólnie ukończyli technikum finansowe. Potem razem pracowali w jednym zakładzie. Idą razem przez życie, a w małżeństwie trwają już pół wieku.
Dziś szacowni jubilaci wraz z rodziną pojawili się w urzędzie miejskim, gdzie z rąk wiceburmistrza Jana Zielińskiego otrzymali medale, życzenia i kwiaty. Związek małżeński zawarli 11 czerwca 1961 r. w Konarzynach.
Teresa i Hilary Narlochowie rozpoczęli pracę tego samego dnia i w tej samej firmie – Zakładzie Doświadczalnym Ziemniaka w Nieżychowicach.
- Był moim szefem i w pracy, i w domu – mówiła pani Teresa. Choć jej mąż tego nie potwierdził, dodając, że w domu wspólnie podejmowano decyzje.
Czy wspólna praca nie jest przeszkodą? - W pracy staraliśmy się nie być tak blisko siebie – mówili. Zresztą pan Hilary był głównym księgowym w Nieżychowicach, a pani Teresa pracowała w filii zakładu w Topolach. - To nie było przeszkodą – przyznali.
Jubilaci wychowali trzy córki i doczekali się pięciorga wnucząt. Dziś na uroczystości była z nimi 7-letnia wnuczka Ania. Pan Hilary działał społecznie w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim. Wspólnie z jego członkami w 2007 r. para była na wycieczce w Ziemi Świętej, gdzie odnowiła małżeńskie przyrzeczenie. Pasją jubilatów są zresztą wycieczki i choć przyznają, że nie zwiedzili tak wiele jak ich dzieci teraz, to było tego całkiem sporo, m.in. Bawaria, Francja czy Włochy. Wolny czas pan Hilary poświęca na pracę w ogródku i może pochwalić się urodzajem pomidorów. Nie stroni też od komputera, a gdy potrzebuje pomocy technicznej, może liczyć na zięcia.